Wiadomości z drugiej ręki
Ocena
serialu
7
Dobry
Ocen: 84
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Obija się w pracy

Jego bohater Łukasz nie przykłada się do pracy. Woli romansować z koleżankami i układać pasjansa. A przez to, co i raz pakuje się w bardzo zabawne sytuacje. - Lubię grać tę postać, bo ma w sobie rys komediowy - przyznaje Piotr Borowski.

Uprawiał pan boks tajski, brazylijskie ju-jitsu, capoeirę i karate. A także: strzelectwo, szermierkę, pływanie i tenis. Skąd się bierze u pana zamiłowanie do tak wielu sportów?

- To był sposób mojej mamy na rozładowanie niespożytej, dziecięcej energii (śmiech). Z czasem weszło mi to w krew i stało częścią mojej codzienności. Teraz nie wyobrażam sobie, abym w tygodniu nie mógł znaleźć choćby odrobiny czasu na trening w siłowni czy boks. Z zawodowego punktu widzenia dobra kondycja oraz świadomość własnego ciała niejednokrotnie okazały się pomocne.

Reklama

Nie przeszkadza panu etykieta "aktor charakterystyczny"?

- Nie, często wiąże się to z ciekawszymi propozycjami, poza tym w naszej polskiej rzeczywistości jestem dość charakterystyczny (śmiech). Zdecydowanie wolę tego rodzaju role niż na przykład ciągłe granie amantów. W teatrze - gdzie wymaga się zupełnie innego skupienia, gotowości i koncentracji niż na planie - gram ostatnio role komediowe. A przed kamerą - zazwyczaj jednak "czarne charaktery".

O pana bohaterze w "Wiadomościach z drugiej ręki" nie można chyba tak powiedzieć?

- Lubię grać tę postać, bo ma w sobie rys komediowy, dzięki czemu na planie dobrze się bawię. Łukasz to wydawca i kierownik produkcji w stacji PL 24, a więc wydawałoby się poważny facet na poważnym stanowisku. Tymczasem spędza w pracy czas na romansowaniu z koleżankami i... układaniu pasjansa na komputerze.

Praca w telewizji jest aż tak nudna i pozbawiona polotu?

- Szczerze mówiąc nigdy nie byłem za kulisami prawdziwej stacji telewizyjnej, więc trudno mi się na ten temat wypowiadać. Natomiast jeśli chodzi o serialową rzeczywistość - w PL 24 faktycznie bardzo dużo się dzieje. Czasem jest śmiesznie, innym razem strasznie. Albo jedno i drugie, tak jak miało to miejsce w scenie, w której biegam po stacji nago i... nieoczekiwanie wpadam na grupę zaszokowanych emerytek.

Wolny czas spędza pan w siłowni, czy może jednak pozwala pan sobie niekiedy na błogie lenistwo?

- Gdy tylko mogę staram się spędzać wolny czas aktywnie. A wieczorem najchętniej siadam z żoną przed projektorem i oglądamy dobre, trzymające w napięciu filmy.

Rozmawiał Artur Krasicki

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Wiadomości z drugiej ręki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy