Szpilki na Giewoncie
Ocena
serialu
7,8
Dobry
Ocen: 822
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Miał skłonności do hazardu!

Tomasz Schimscheiner, czyli technik laboratorium kryminalistycznego z "Komisarza Alexa" i Marek Stawski ze "Szpilek na Giewoncie", nie ukrywa, że był bardzo niesfornym dzieckiem i dawał swoim rodzicom nieźle popalić!


- Rodzice ciągle musieli mieć na mnie oko, bo potrafiłem nieźle rozrabiać - wspomina ze śmiechem Tomasz Schimscheiner.


Aktor doskonale pamięta, jak pewnego razu zabrał stare, bardzo cenne monety swojego dziadka, wymienił je na zwykłe dwuzłotówki czy piątki i przehulał w salonie gier na flipperach.
- Do dziś mam sentyment do tych urządzeń - żartuje Tomasz.


- Ojciec o mało mnie wtedy nie zabił! Wcale mu się nie dziwię, bo moja skłonność do hazardu zakrawała na poważną chorobę psychiczną. Lubiłem hazard, ale nie byłem złym, złośliwym dzieckiem - opowiada Schimscheiner.
Tomasz wspomina, że był też jako licealista bardzo podatny na wszelkiego rodzaju używki.

Reklama


- Oprócz ciągot do hazardu, w moim życiu były i papieroski, i piwko, czasem winko... Podejrzewam, że to z tego powodu rodzice długo bali się wypuścić mnie z domu w świat - opowiada.


Dziś wizyty w salonach gier są dla Tomasza Schimscheinera tylko wspomnieniem z wczesnej młodości. Śmieje się, że odkąd został ojcem, nie musi już szukać mocnych wrażeń poza domem. Ma dwie córki - 20-letnią Lenę i prawie 4-letnią Adelę.


- Jakim jestem ojcem? Czasem mój rozsądek przegrywa z temperamentem i z emocjami. Wtedy potrafię być porywczy i groźny. Na szczęście nie zdarza się to często, bo z moimi dziewczynami po prostu potrafię się świetnie dogadać. Częściej je przytulam niż ganię - zwierzał się w jednym z wywiadów.

Agencja W. Impact
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Schimscheiner | Szpilki na Giewoncie | Komisarz Alex | seriale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy