Szpilki na Giewoncie
Ocena
serialu
7,8
Dobry
Ocen: 822
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Don Juan w spódnicy

Nowe odcinki serialu obfitują w postacie pięknych i silnych kobiet. Jedną z nich jest Diana, która, jak mówi grająca ją Joanna Orleańska, zawsze bierze to, na co ma ochotę. Przede wszystkim... cudzych partnerów.

Pani bohaterka wróciła do serialu po długiej przerwie. Nadal jest tak kontrowersyjna, jak w pierwszym sezonie?

- Diana rzeczywiście jest postacią dość barwną, ponieważ jest czarnym charakterem. Bardzo się cieszę, że mam możliwość pokazania się widzom i od tej strony.

Na jakim etapie życia jest teraz Diana Sroka?

- Rozwiodła się, jest wolną, niezależną kobietą. Niezmiennie uważa, że należy flirtować, korzystać z życia. Zawsze sięga po to, na co akurat ma ochotę. Przede wszystkim po cudzych facetów. Lecz intensywniej odznacza się jako szefowa biura reklamy w Zakopanem i... na dzień dobry zwalnia cały zespół. 

Reklama


To Don Juan w spódnicy?

- Diana na pewno żyje niestereotypowo. Będzie mieszała w życiu mężczyzn głównych bohaterek. Oczywiście do czasu, kiedy serce "królowej śniegu" nie zacznie pod wpływem uczucia topnieć. 


Najnowszy sezon "Szpilek na Giewoncie" to czas gotowych na wszystko kobiet?

- Tak, bo to serial z przewagą pierwiastka żeńskiego. Mamy dużo pięknych, silnych kobiet. Z jednej strony charakternych góralek, granych przez Małgorzatę Pieczyńską i Dorotę Pomykałę, z drugiej atrakcyjnych dziewczyn z Mazowsza - Anię Czartoryską, Lidię Sadową czy Natalię Rybicką. Każda postać jest mocno nakreślona, co nie zdarza się często w polskich serialach. Wnosi to dobrą energię.



Trudno było ponownie wejść w rolę Diany?

- Nie. Moje serce było przez pewien czas związane z główną rolą w "Licencji na wychowanie", gdzie spędzałam większość czasu na planie we Wrocławiu. Stało się to nie do pogodzenia w pewnym momencie. Pracując przy tym sezonie "Szpilek" znów byłam w podobnej sytuacji, bo miałam zdjęcia do "Galerii", również realizowanej we Wrocławiu i zdjęcia do fabularnego filmu Tadeusza Króla "Ostatnie piętro". Ale moja postać była tak wyraziście napisana, że miałam ogromną ochotę ponownie pobyć Dianą. 


Czy ta postać łamie dotychczasowy pani wizerunek aktorski?

- Rzeczywiście często grałam osoby kruche, ciepłe i poobijane życiowo. Zwyczajnie też, jako człowiek mam ochotę odpocząć od tego typu ról, bo bardzo wysysają energetycznie, więc "Szpilkowa" Diana daje mi sporo frajdy. Nie należę też do aktorek, które bardzo dbają o swój medialny wizerunek i w związku z tym boją się zagrać czarny charakter czy postać wyzywającą. Nie miałam więc żadnych obaw wchodząc w ten projekt. Wręcz przeciwnie, propozycja powrotu bardzo mnie ucieszyła. 


Argumentem za był reżyser Radosław Piwowarski?

- Tak! On się śmieje, że jestem trochę jego córeczką. Gdy zaczynałam pracę w "Złotopolskich", to on reżyserował pierwsze odcinki. Znamy się więc wiele lat. Ma nieprawdopodobną zdolność ożywiania bohaterów z kartek scenariusza. 


Na planie "Szpilek" przeżyła pani spotkanie z Dorotą Pomykałą. Zdradzi pani, co Was łączy?

- Dzięki Dorocie w ogóle zostałam aktorką! To, że dobrze wypadłam na egzaminach na studia aktorskie to w dużej mierze jej zasługa. A teraz mogę z moją panią profesor na planie nadawać scenom kształt. To dla mnie magiczne!

Rozmawiała Beata Banasiewicz
Jesteś fanem seriali? Zarejestruj się w serwisie ŚwiatSeriali.pl i dodaj do ulubionych wybrane produkcje, a otrzymasz od nas mailem informacje o każdym newsie na ich temat!

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Joanna Orleańska | Szpilki na Giewoncie | Złotopolscy | seriale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy