Ranczo
Ocena
serialu
9,9
Super
Ocen: 76176
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Boję się i unikam mocnych kobiet

W Wilkowyjach rządzą kobiety. Czy wójt zrobi wszystko, by odzyskać władzę, która działa na niego jak narkotyk? Cezary Żak, odtwórca roli zarówno księdza, jak i byłego wójta w "Ranczu", wyznaje, jak radzi sobie z kobietami - w serialu i w życiu prywatnym.

To trudny czas dla wójta. Nie może pogodzić się z faktem, że władzę przejęły kobiety. Co zrobi i co sądzi o tym ksiądz, jego brat?

- Wójt to cwana gapa kuta na cztery nogi. Zawsze ma plan, jak wyjść z opresji, a jak go nie ma, to ktoś mu wymyśli. On niczego innego poza rządzeniem nie umie. Ksiądz początkowo ucieszył się, że wójt stracił posadę, ale obecnie coraz bardziej wierzy, że brat tam wróci.

Żona wójta zajmowała się głównie domem, a teraz jest u władzy. Jak pana bohater to odbiera?

Reklama

- Jak pokazały pierwsze odcinki, wójt wyprowadził się do brata, bo nie był w stanie znieść powrotów zmęczonej pracą żony, ale już przecież do niej wrócił i wcale nie jest taki pokorny. Prawda?

Co sądzi pan o dominujących kobietach, które lubią rządzić?

- Ja w ogóle boję się i unikam mocnych kobiet. Uważam, że kobieta powinna być krucha i skromna. Takie mnie kręcą.

Można powiedzieć, że w serialu "Ranczo" to przełomowy moment w życiu wójta. A co dla pana było takim momentem?

- Kiedy przeprowadziliśmy się z Wrocławia do Warszawy. Wtedy wszystko się zmieniło. Rzuciliśmy się na głęboką wodę. Nie byliśmy nikomu znani. Kasia dostała etat w Teatrze Rampa. Andrzej Strzelecki, ówczesny dyrektor teatru, posłuchał jej płyty i zaproponował stałą pracę. Wtedy to był nasz jedyny punkt zaczepienia.

Przypuszczam, że czas, kiedy pan tak wyraźnie schudł, też należał do przełomowych. Napisał pan wtedy książkę. Myśli pan o kolejnej?

- Nie. Uważam, że aktor powinien robić to, co umie, czyli grać. Książka "Moja skuteczna dieta" powstała przypadkiem. Kiedy schudłem "Tele Tydzień" zamówił u mnie kilka felietonów. Potem zgłosiło się wydawnictwo, które zaproponowało, żeby zrobić z tego książkę. Dałem się namówić, bo dostawałem mnóstwo listów. Dużo ludzi mi gratulowało, pytało o rady. Do dziś piszą do mnie. Co ciekawe, są to głównie kobiety, które odchudziły swoich mężów. Książka była pożyteczna, ale na pewno nie dam się namówić na kolejną.

Co w tej chwili jest dla pana największym marzeniem?

- Teraz myślę przede wszystkim o moich córkach. Przed nimi najważniejsze wybory życiowe. Praca jest na drugim miejscu.

Bez jakiej rzeczy nie byłby się pan w stanie obyć?

- Bez oliwy z oliwek. Lubię sobie wypić jej pół kieliszeczka. Oczywiście tej z pierwszego tłoczenia. Samo zdrowie (śmiech)!

Rozmawiała Ewa Jaśkiewicz

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Ranczo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy