Ranczo
Ocena
serialu
9,9
Super
Ocen: 76123
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Ranczo": Zawsze myśli o domu

Choć prace na planie „Rancza” dobiegły końca, Dorota Chotecka na brak zajęć nie narzeka.

Tęskni pani za planem "Rancza"?

- Głównie za ludźmi, z którymi miałam przyjemność przez 10 lat pracować. Nie jest to jednak uczucie dominujące, bo my, aktorzy, tworzymy dość zamknięte środowisko. Żyjemy od jednej produkcji do drugiej, często spotykamy się na planach, dlatego skupiamy się nie na tym, co było, lecz co jest i będzie. Oczywiście pracę w "Ranczu" wspominam miło, szczególnie teraz, gdy mamy złotą polską jesień. Zdjęcia kręciliśmy przeważnie w tym okresie i jest mi naprawdę smutno, że w tym roku nie będzie mnie w Jeruzalu.

Reklama

Na czym polegał fenomen serialu?

- Trudno powiedzieć. Jeśli zacznę mówić o wspaniałych kolegach, ktoś może pomyśleć, że się chwalę. A jak wspomnę o profesjonalnym reżyserze, wyjdzie na to, że się podlizuję. Atutem był scenariusz. Bohaterowie nie stali w miejscu, rozwijali się, przez co byli naturalni i wiarygodni.

A postać Więcławskiej?

- Też się zmieniła, szczególnie teraz, gdy została wójtową. To trudne zadanie, bo choć ma silny charakter, niełatwo przewodzić lokalnej społeczności, a zarazem zachować ludzką twarz. Tym bardziej że z jednej strony jest pełną ufności, ciepłą osobą, a z drugiej panikuje i martwi się na zapas. Przed nią dylemat: kontynuować politykę poprzedniczki czy wprowadzić zdecydowane rządy?

Lokalne klimaty nie są pani obce. Nie myślała pani, by w Podkowie Leśnej, gdzie pani mieszka, kandydować do urzędu gminy?

- Nie. Jeśli już się w coś angażuję, są to raczej kampanie społeczne. Jak choćby Jem Drugie Śniadanie, której jestem ambasadorką. Mam córkę w wieku, w którym ważne jest nabywanie dobrych nawyków. Dla niej drugie śniadanie jest czymś tak normalnym, jak codzienne mycie zębów. Zawsze rano przygotowuję jej kanapki do szkoły, zwracam jednak uwagę, by w pudełku był nie tylko chleb żytni, ale też owoc czy jogurt. A ze słodyczy Klara preferuje ciasta mojej roboty.

Ma pani czas na gotowanie?

- My, kobiety, zawsze myślimy o domu, nawet gdy jesteśmy zapracowane! Wstaję przed szóstą, trenuję, biegam, później odwożę córkę do szkoły, jadę na próbę do teatru, ale codzienne krzątanie się w kuchni nie jest problemem. Jestem niezłą organizatorką, a gotowanie sprawia mi przyjemność. Jedyne, czego nie potrafię zrobić, to sushi. Chcąc je zjeść, idziemy do restauracji. Nie chodzi tylko o posiłek, ale o miłe spędzenie czasu. Jesteśmy z Radkiem (Pazurą, mężem aktorki - red.) mocno zabiegani i takie chwile są dla nas szczególnie cenne.

Jesienny urlop nie wchodzi w grę?

- Przed nami mnóstwo pracy. Ja występuję w spektaklach "Jak nie oszaleć z facetem" i "Przekręt niedoskonały" w Teatrze Capitol. Mąż trenuje, bo udział w show "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" to nie bułka z masłem. To, że zdecydował się na udział w programie, wynika z chęci wsparcia Fundacji Kapucyńskiej, pomagającej bezdomnym i ubogim. Wspieram męża, bo cóż innego możemy po sobie pozostawić, jak nie pomoc bliźniemu?

Rozm. KRAS


***Zobacz materiały o podobnej tematyce***


Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy