Na dobre i na złe
Ocena
serialu
9,6
Super
Ocen: 86018
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Długodystansowiec w... miłości

Marian Opania, czyli profesor Tadeusz Zybert z "Na dobre i na złe", mówi o sobie, że jest długodystansowcem w małżeństwie i w miłości. Dowód? Jego żona Anna jest pierwszą kobietą, w której się zakochał! A miał wtedy... 17 lat.

Anna, którą Marian Opania poznał w szkole, jest pierwszą i największą miłością popularnego aktora. Są razem już ponad pół wieku i, co zawsze potwierdzają, ich uczucie, mimo upływu czasu, wciąż jest tak samo gorące jak kiedyś. Doczekali się dwójki dzieci i niemałej gromadki wnucząt.

- Miałem 17 lat, kiedy zakochałem się w Ani od pierwszego wejrzenia - opowiada Marian Opania.

- Wydawało mi się, że nie mam u niej żadnych szans, bo ona cieszyła się niebywałym powodzeniem, a ja byłem tylko... kurduplem. Tyle, że dobrze recytowałem wiersze. Na szczęście oboje chodziliśmy na zajęcia kółka teatralnego i to nas do siebie zbliżyło. Pamiętam, jak kiedyś odprowadziłem Anię do domu i przy starym mostku, w romantycznej scenerii, odważyłem się ją pocałować. Wcale mi się to nie podobało! Ale miłość mi nie przeszła. Do dziś rocznica tamtego pocałunku jest dla nas ważniejsza niż rocznica ślubu - wspomina aktor.

Reklama

Marian Opania twierdzi, że najbardziej szanuje żonę za to, że wytrzymała z nim tyle czasu. Syn Mariana i Anny - Bartosz Opania, czyli doktor Witek Latoszek z "Na dobre i na złe", powiedział w jednym z wywiadów, że jego rodzina przypomina czasem włoską mafię.

- Czasami dochodzi do krótkich spięć, ale, jak by przyszło co do czego, to jeden za drugiego skoczyłby w ogień - powiedział Bartosz.

- Tajemnica naszej familijnej zgody kryje się po prostu w miłości - twierdzi Marian Opania.

- Wiadomo przecież, że miłość potrafi pokonać wszystkie przeszkody, jakie dla ludzi przygotowało życie. Nie wyobrażam sobie życia bez miłości i bez Ani - mówi.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy