Na dobre i na złe
Ocena
serialu
9,6
Super
Ocen: 85923
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

„Na dobre i na złe”: Ulubieniec Jacka Kurskiego oskarżony o hipokryzję do kwadratu! O co chodzi?

​Jarosław Jakimowicz, czyli niezapomniany Rafał Oleński z "Na dobre i na złe" i Artur Lenart ze "Złotopolskich", to jeden z najczęściej... hejtowanych polskich aktorów. Ostatnio internauci oskarżyli go o hipokryzję, wytykając mu, że co innego mówi w programach TVP, a co innego robi. O co poszło?

Jarosław Jakimowicz, któremu prawie ćwierć wieku temu sławę przyniosła rola w kultowych "Młodych wilkach", jest od pewnego czasu jednym z ulubionych aktorów włodarzy z Woronicza i częstym gościem różnego rodzaju programów TVP. Na miano pupilka Jacka Kurskiego zasłużył sobie, gdy kilka miesięcy temu podczas programu "#Jedziemy" podziękował znanemu politykowi związanemu z obecną władzą za "50 lat walki o niepodległość" i "kraj, w którym żyje". 

Aktor natychmiast obwołany został przez polityków partii rządzącej "wybitnym artystą" oraz "człowiekiem sztuki" i... dostał pracę w Telewizji Publicznej (choć sam zaprzecza temu zbiegowi okoliczności).

Reklama

Internauci nie zostawili wtedy na nim suchej nitki!

- Młody wilk od dawna nie mógł się nigdzie zahaczyć, więc pocałował w d...ę kogo trzeba i od razu dostał robotę - kpili użytkownicy mediów społecznościowych.

Jarosław Jakimowicz nie kryje swoich poglądów politycznych i tego, że bliżej mu do aktualnej większości sejmowej niż do opozycji.

Komentarzami, które zamieszczał w sieci, zainteresował się nawet Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. On sam poskarżył się natomiast w wywiadzie, że przez swe poglądy stracił rolę w serialu!

- Serial, rola, wynegocjowane stawki. Dzwoni do mnie agentka i mówi, że w związku z moimi publicznymi wypowiedziami producenci serialu ze mnie zrezygnowali - napisał w sieci.

Tymczasem szefowie TVP uznali, że Jarosław Jakimowicz to doskonały kandydat na gwiazdę. Jego kariera nagle nabrała tempa. Aktor może jednak stracić poparcie Jacka Kurskiego, bo... poprowadził jeden z koncertów 28. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, za co internauci znów wylali na niego wiadro pomyj, oskarżając go przy okazji o hipokryzję.

"Jaruś, ty to umiesz się ustawić z wiatrem", "Hipokryta do kwadratu", "Kolejna gra upadłego celebryty?" - to zaledwie trzy z mnóstwa komentarzy, jakie Jarosław Jakimowicz mógł przeczytać pod postem, w którym zaprosił fanów do Lidzbarka na koncert WOŚP i poprosił o wsparcie akcji organizowanej od lat przez Jerzego Owsiaka.

Jarosław Jakimowicz postanowił odpowiedzieć na hejt, który się na niego wylał. Oświadczył, że niezależnie od tego, jakie ma poglądy i z którą z opcji politycznych sympatyzuje, Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy wspierać będzie do końca świata i o jeden dzień dłużej.

- Przez dwa lata, mieszkając w Centrum Zdrowia Dziecka, walczyłem o życie mojego synka. Na prawie każdym urządzeniu na naszym oddziale było serduszko... Coś wam, bando cymbałów, mam jeszcze tłumaczyć? - napisał.

***Zobacz także***

swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy