M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 392187
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Nieoczekiwana zamiana miejsc

Aktualnie cała Polska żyje rezygnacją Małgorzaty Pieńkowskiej z roli Marysi Zduńskiej w "M jak miłość". A mało kto wie, że pierwotnie tę postać miała grać... Danuta Stenka. Takich przypadków w historii polskiej telewizji było więcej! Przeczytajcie o nich!


Gdy w 2000 roku królowa polskich seriali Ilona Łepkowska tworzyła obsadę sagi rodu Mostowiaków, marzyła o tym, by w Marię, najstarszą z córek Barbary i Lucjana, seniorów rodu, wcieliła się Danuta Stenka. Aktorka była wówczas na wznoszącej fali popularności. Sukcesem okazywały się jej wszystkie role w filmach i teatrze. Szeroka widownia znała ją z bijących nieco wcześniej rekordy oglądalności seriali "Boża podszewka" i "Ekstradycja".

Niestety, Danuta Stenka nie chciała wówczas wiązać swojej zawodowej przyszłości z telenowelą. Należy do grona artystów z wyższej półki, którzy lubią znać od początku do końca losy swoich bohaterów. Poza tym 12 lat temu udział w tego typu produkcjach nie był dla aktorów nobilitacją.

Reklama

Tym sposobem rola Marysi trafiła do mało komu wtedy znanej Małgorzaty Pieńkowskiej, która nie miała w swoim dorobku zbyt bogatej filmografii. Niektórzy kojarzyli ją jedynie z przebojem "Klub wesołego szampana", który wykonała razem z Formacją Nieżywych Schabuff i rolą w serialu "Jest jak jest".

Oni też nie spełnili marzeń producentów

Niewiele brakowało, żebyśmy - zamiast Borysa Szyca jako Jerzego Knappe w "Przepisie na życie" - oglądali Grzegorza Damięckiego, syna Barbary Borys-Damięckiej i Damiana Damięckiego, który jest jednocześnie kuzynem Matyldy i Mateusza Damięckich. Od dawna cieszy się on opinią jednego z najlepszych aktorów swojego pokolenia. 

Od większości kolegów po fachu różni się tym, że bardzo skrupulatnie analizuje proponowane mu role, a wysokość honorarium nie jest bynajmniej czynnikiem decydującym o tym, czy je przyjmie, czy też nie. Efekt? Grzegorz Damięcki rzadko udziela się w serialach. W ostatnich latach przyjął jedynie niewielki epizod psychoterapeuty w "Hotelu 52" oraz rolę w "Czasie honoru", a zawodowo spełnia się w macierzystym Teatrze Ateneum w Warszawie, którego od lat jest niekwestionowaną gwiazdą.

W postaci Jerzego Knappe nie zobaczył widocznie niczego frapującego dla siebie.

Małgorzatę Sochę przymierzano do roli Ewy Drawskiej w "Szpilkach na Giewoncie", ale była wtedy gwiazdą związaną z TVN, więc wybór padł na Magdalenę Schejbal. Producenci, którzy jakiś czas temu weszli w ostry (i głośny!) spór z aktorką, pewnie dziś plują sobie w brodę z tego powodu.

Urodzeni pechowcy

O prawdziwym pechu mogą mówić aktorzy, którzy byli już umówieni z producentami, ale w ostatniej chwili pracę sprzed nosa sprzątnął im ktoś inny. Na przykład genialny Łukasz Simlat ponoć szykował się do głównej roli Tadeusza Krala w "Naznaczonym". Producenci postawili jednak na Piotra Adamczyka, bo rzekomo był "bardziej znany i lubiany". Serial okazał się klapą. Kto wie, czy powierzenie głównej roli Simlatowi nie zadecydowałoby o jego sukcesie?

W powstających właśnie dla Polsatu "Przyjaciółkach" jedną z głównych ról miała zagrać znakomita Anna Kerth, szerokiej widowni znana jako Małgosia Zimińska z "Na Wspólnej". W swoim dorobku ma BAFTA Scotland, Nagrodę Szkockiej Akademii Filmowej. W ostatniej chwili zastąpiła ją Anita Sokołowska, prawdopodobnie ze względu na to, że jest bardziej rozpoznawalna i popularna.

W obsadzie polsatowskiego "Na krawędzi" miała znaleźć się Weronika Rosati. Potem mówiono o Soni Bohosiewicz, by w końcu zatrudnić robiącą karierę za granicą Joannę Kulig.

Podejrzana sprawa

W roli doktor Edyty Kuszyńskiej w "Na dobre i na złe" miała wystąpić Renata Dancewicz, ale nie doszła do porozumienia z producentami i rola trafiła do Olgi Bończyk.              

- To prawda, ale do końca nie wiem, co się stało - przyznała Renata Dancewicz.

- To jakaś dziwna i podejrzana sprawa. W każdym razie zagrałam nawet parę dni zdjęciowych w "Na dobre i na złe", ale ktoś z telewizji stwierdził, że Renata Dancewicz nie podporządkowuje się poleceniom reżysera. Ostatecznie rozstaliśmy się. Ale było, minęło...

Agencja W. Impact
Dowiedz się więcej na temat: Małgorzata Pieńkowska | M jak miłość | Danuta Stenka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy