M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 392119
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

​"M jak miłość": Poznajcie nową twarz córki Teresy!

Wkrótce widzowie "M jak miłość" po latach przerwy zobaczą na ekranie Agnieszkę, córkę Teresy (Joanna Sydor), pierwszej miłości Pawła Zduńskiego (Rafał Mroczek). 25-letnia Ina Sobala zastąpiła w tej roli Justynę Rabińską, która po raz ostatni wystąpiła w 474. odcinku "Emki".

Zdradzamy, że Inę Sobalę w roli Agnieszki po raz pierwszy zobaczymy w 1318. odcinku sagi rodu Mostowiaków (emisja 3 października w TVP2). Pojawi się wówczas bez wcześniejszej zapowiedzi w mieszkaniu Zduńskiego, by poinformować go, że jej mama zaginęła bez śladu.

- Agnieszka?... Niemożliwe, to naprawdę ty? - tymi słowami Paweł powita córkę Teresy. - Trochę wyrosłaś od naszego ostatniego spotkania...

Prywatnie Ina Sobala jest córką Małgorzaty Pieńkowskiej, czyli serialowej Marii Rogowskiej z sagi rodu Mostowiaków i dziennikarza Jacka Sobali, prezesa Zarządu Polskiego Radia. Aktualnie przygotowuje się do dyplomu w PWST we Wrocławiu, ma już licencjat z dziennikarstwa. Z mamą nie miała jeszcze zdjęć w serialu.

Reklama

- Wątki naszych bohaterek są ze sobą powiązane i pewnie prędzej czy później do tego dojdzie - ujawniła Ina Sobala. - Trochę się w związku z tym denerwuję (śmiech). Raz byłyśmy razem na planie i mnie zmroziło. Uczę się pracy przed kamerą, ze wszystkim się oswajam i staram się jak najlepiej wykonać zadanie, które zostało mi powierzone. To niełatwe, a gdy dodatkowo spotyka się w pracy mamę, która przygląda się z boku, jak gram, poprzeczka zostaje zawieszona jeszcze wyżej.

Ina Sobala podkreśla, że mama nie ingeruje w jej życie, dają sobie przestrzeń do działania. O tym, że zagra w "M jak miłość", Małgorzata Pieńkowska dowiedziała się dopiero na planie od ludzi z ekipy.

- Czasami korzystam z jej porad aktorskich, podpowiada mi, żebym grała mniej teatralnie, bo przed kamerą nie potrzeba tyle ekspresji, co na scenie - mówi Ina Sobala.

- Niczego nie dostałam za darmo. Uważam, że dzieciom aktorów jest trudniej, bo muszą mierzyć się z nieprzychylnymi opiniami i są porównywane do rodziców. Mama nie wypychała mnie na świecznik, nie zabierała - może z dwoma wyjątkami - na imprezy medialne. Mam inne nazwisko niż ona, wykładowcy i koledzy ze szkoły usłyszeli, że jestem córką Małgorzaty Pieńkowskiej, gdy byłam na drugim roku. Mimo to miałam już pierwsze zderzenie z hejtem. Dla niektórych ludzi fakty nie mają znaczenia, coś sobie wymyślają i nie docierają do nich żadne argumenty. Muszę sobie z tym radzić.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy