M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 392119
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Dlaczego odchodzą z seriali?

Co łączy Małgorzatę Kożuchowską z Olafem Lubaszenką? Ona właśnie zrezygnowała z roli Hanki Mostowiak w "M jak miłość", a on pożegnał się z Romanem Pyrką z "Barw szczęścia".

W pewnym momencie kilkuletnia przygoda z tym samym serialem i tymi samymi postaciami zaczęła im ciążyć.

Postanowili inaczej pokierować swoimi karierami. To wymagało od nich radykalnych posunięć. Rozstali się z produkcjami, które dały im popularność. Poznajcie kulisy, często trudnych, pożegnań aktorów z serialowymi bohaterami.

Pierwszego marca br. Małgorzata Kożuchowska przesłała do PAP oświadczenie: "Po 11-stu latach grania w "M jak Miłość" i wcielania się w Hankę Mostowiak przyszedł czas rozstania. To jedna czwarta mojego życia i dlatego nie jest to łatwa decyzja... Podejmuję ją jednak z pełną świadomością i odpowiedzialnością. Nawet najpiękniejsza przygoda musi się kiedyś zakończyć. (...) Hanka Mostowiak i cała rodzina "M jak miłość" na zawsze pozostaną w moim sercu.

To była cudowna przygoda, ale w moim życiu czas już na nowe, zawodowe i nie tylko, wyzwania! Pozostaję do dyspozycji producentów serialu do lipca br.".

Reklama

Czas na filmy

Olaf Lubaszenko na planie "Barw szczęścia" spędził blisko pięć lat życia. Przez ten czas również bardzo zżył się ze swoim bohaterem Romanem Pyrką. W pewnym momencie zapragnął jednak wrócić do tego, co kocha najbardziej - czyli do robienia filmów.

Uznał, że nie pogodzi tego z czasochłonną pracą w telenoweli i lojalnie uprzedził producentów, że w związku z nowymi planami zawodowymi nie chce już grać w serialu. Scenarzyści dostali sporo czasu na wymyślenie, w jaki sposób kochany przez widzów Roman Pyrka zniknie z ekranów. Ustalono, że dostanie zawału serca, a jego rodzina pogrąży się w żałobie.

Bo, jak zwykła mawiać Ilona Łepkowska, królowa seriali i producentka "Barw szczęścia", życie składa się nie tylko ze ślubów i romansów, ale także ze śmierci. Historia telewizji dowodzi, że w czasie emisji odcinków, w których bohater ginie, słupki oglądalności pną się niebotycznie w górę.

Wszystko wskazuje na to, że w tym przypadku będzie podobnie. Producenci "Barw szczęścia" rozstali się z Olafem Lubaszenką w przyjaźni. A on sam pracuje dziś na planie swojego kolejnego filmu pt. "Chwila nieuwagi, czyli drugi sztos" z Cezarym Pazurą, Borysem Szycem i Bogusławem Lindą w rolach głównych.

Na krzesełku reżysera jest mu wyjątkowo wygodnie. O swoim odejściu z "Barw..." nie poinformował mediów, bo uznał, że byłoby to nieeleganckie w stosunku do ludzi, którzy przez pięć lat dawali mu zarabiać na chleb.

Widzowie ją kochali

Z podobnego założenia wyszła Dorota Naruszewicz, gdy po 14 latach pracy na planie "Klanu" poczuła, że przyszedł czas na nowe wyzwania. Już niebawem grana przez nią Beata Borecka zaginie, a rodzina i policja będą jej szukać po całej Polsce.

- Szykują się wyjątkowo dramatyczne odcinki sagi rodu Lubiczów - zapowiada Wojciech Niżyński, producent "Klanu".

- Czy Beata się odnajdzie? Jeśli tylko Dorota Naruszewicz zechce, to oczywiście! To wspaniała aktorka, piękna kobieta i dużej klasy człowiek, więc zawsze ma u nas miejsce. Widzowie pokochali ją od samego początku, więc będą pewnie z niecierpliwością czekali na jej powrót.

Nie dali się zaszufladkować

Jan Wieczorkowski odszedł z telenoweli "Klan". Michała Chojnickiego grał przez 7 lat, od 1997 do 2004 roku. - Ta rola to do tej pory moja największa trauma życiowa. Całe szczęście, że od tamtego czasu wystąpiłem w kilku innych projektach, które pozwoliły mi ostatecznie pożegnać się z niechlubną przeszłością - twierdził Wieczorkowski.

Paweł Wilczak pozostawił "Na dobre i na złe". Marek Zbiedź był najsympatyczniejszą postacią w serialu. Zniknął w 2003 r. - Postawiłem na inne moje "zajętości". W pewnym momencie myślałem, że wrócę do "Na dobre...". Ostatecznie stało się inaczej - mówił Paweł Wilczak.

Również Krzysztof Pieczyński i Artur Żmijewski pożegnali się z tym samym serialem. Bruno Walicki przeniósł się z Leśnej Góry do Radziejowa. - Lubiłem moją postać, ale powtarzające się regularnie momenty znużenia, jakby monotonii, sprawiły, że musiałem zrezygnować definitywnie z tej roli - opowiadał w jednym z wywiadów Krzysztof Pieczyński. - Na pewno już nie wrócę na plan "Na dobre i na złe". Doktora Burskiego scenarzyści wysłali do Australii. Jednak w każdej chwili Artur Żmijewski może przyjechać do Leśnej Góry. Czy jednak aktor skorzysta kiedyś z tej okazji?

Twórcy seriali często nie uśmiercają swoich bohaterów, pozostawiając aktorom uchylone drzwi do powrotu na łono serialu, w którym widzowie ich pokochali.

- Z jednej strony nie ma takiej umowy z aktorem, której nie da się rozwiązać - mówi słynna scenarzystka Ilona Łepkowska.

- A z drugiej - zawsze można dojść do kompromisu. Gdy produkcja odpowiednio wcześnie poznaje nowe plany aktora, jego bohater wysyłany jest na pewien czas np. za granicę. To tak jak z rozwodem - albo jest on kulturalny, albo pierze się wszystkie brudy.

Świat Seriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy