M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 392115
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Anna Popek w "M jak miłość"

Od dziecka uwielbiała rozmawiać z ludźmi. Teraz robi to w swoich programach. Lubi też nowe wyzwania. Zamarzyła jej się kariera aktorska. I w tej roli też chce się realizować.

Ma wielki szacunek do tradycji. Urodziła się na Śląsku, a jej dziadkowie pochodzą ze Lwowa. Jednak marzenia o dziennikarskiej karierze przywiodły Annę Popek do Warszawy. Dziś mama dwóch dorastających córek, Oliwii (15 l.) i Małgorzaty (13 l.), z powodzeniem godzi swoją pracę w TVP z prowadzeniem domu. A wszystko dzięki jednemu wyniesionemu z domu rodzinnemu sekretowi.

Niedawno zagrała niewielką rolę w najpopularniejszym polskim serialu. I bardzo jej się to spodobało. Siłę w życiu daje jej wiara. Jest jedną z prowadzących bardzo popularny poranny program "Pytanie na śniadanie". Bo zadawać pytania ludziom lubiła już jako mała dziewczynka.

Reklama

W dzieciństwie bawiła się pani dyktafonem czy lalkami?

Anna Popek: - Lalkami, jak najbardziej. No, może jedna była zmechanizowana, ale na pewno nie miała w brzuchu dyktafonu.

To kiedy pani zorientowała się, że chce być dziennikarką?

- Gdzieś w połowie ogólniaka. Miałam świetną wychowawczynię, która mnie wspierała. No i zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi, zagadnąć. I ludzie mi wszystko mówili, nawet niespecjalnie ciągnięci za język.

I teraz to samo robi pani w "Pytaniu na śniadanie"...

W tym programie zawsze balansuję między scenariuszem, a życiem. Wydawcy chcą, żeby zadawać pytania, które oni przygotują, a mnie interesują inne rzeczy.

A co pani robi, gdy jest zły dzień i wszystko się wali?

- Trzeba się wtedy uśmiechać.

Ha, ha!

- Naprawdę. To mechanizm psychologiczny. Napięcie poszczególnych partii mięśniowych wpływa na pracę komórek mózgowych.

Czyli, gdy widzimy panią uśmiechniętą, to znaczy, że w telewizji jest właśnie sądny dzień?

- (śmiech). No nie, właśnie nie ma złych dni, bo jak są, to się uśmiecham i one stają się dobre. To już taki nawyk u mnie. Moja mama była fotografem i ciągle musiałam pozować. Zawsze mówiła: "Aniu uśmiechnij się" i właśnie dlatego, kiedy widzę obiektyw, automatycznie się uśmiecham.

W domu ten niezwykły mechanizm też działa?

- W domu to najważniejsze jest to, aby ugotować obiad na czas.

Zawsze jest o tej samej godzinie?

- Nie no, skąd, czasem gotuję go o szóstej wieczorem. Wczoraj właśnie przyrządziłam świeże ziemniaczki i łososia do nich. Co jak co, ale obiad w domu musi być.

A sposób na dzieci?

- Zasada pięciu pytań. Pytam dziecko co robi, a ono, że odpoczywa. To pytam dlaczego. "Bo jestem zmęczona". Dlaczego jesteś zmęczona? "Bo grałam w piłę". A dlaczego grałaś w piłkę? I tak do piątego pytania. Psychologowie odkryli, że dopiero piąta odpowiedź jest tą prawdziwą.

Jest pani mistrzynią!

- Nie, nie jestem. Ale to działa. I trzeba dzieciom jeszcze mówić, że są cudowne.

Jest pani wyjątkowo dobrze zorganizowana.

- Ależ nie. Nawet nie powiem, ile razy zdarzało się, że mi prąd odcięli, bo zapomniałam zapłacić rachunek.

No proszę. A gdyby nie była pani dziennikarką, to kim?

- Aktorką.

Zanosiło się na to?

- Były kółka recytatorskie w szkole. A teraz zdarzyła się mała rola.

Zagrała pani w filmie?!

- W jednym z nowych odcinków serialu "M jak miłość". Postać Anity Morawskiej, takiej cholery, dziennikarki, która podrywa obcego męża.

Jakie wrażenia?

- Na razie to było dopiero kilka dni zdjęciowych, ale... podobało mi się.

A jak się okaże, że postać przez panią grana zagości w serialu na stałe?

- Bardzo bym chciała.

Naprawdę? A jak się posypią kolejne propozycje?

- No... nie będę się martwić. Mam nadzieję, że - odpukać - wszystko dobrze pójdzie.

To dlatego nie przejmuje się pani tym, że właśnie straciła program telewizyjny?

- Nie, bo ja wiem, że i tak będzie dobrze. Jak nie tu, to gdzie indziej.

Poszłaby pani pracować do innej telewizji?

- A może zupełnie coś innego bym robiła...

Co pani daje tę siłę i taką pewność siebie?

- Wiara. Jest dla mnie bardzo ważna. To potężna siła. Proszę sobie wyobrazić, że mamy za sobą całe zastępy aniołów, które nam pomagają.

Wierzy pani w swojego anioła stróża?

- Właśnie... Mało z nim ostatnio rozmawiam, ale muszę zdecydowanie częściej.

Rozmawiał Michał Wichowski

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Anna Popek | M jak miłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy