M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 392171
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"M jak miłość": Iza jest moja! Rozmowa z Tomaszem Ciachorowskim

Po dwóch miesiącach wypoczynku wraca do pracy z ogromnymi pokładami energii i entuzjazmu. Jesienią dużo czasu spędzi w teatrze i na planie serialu "M jak miłość", do którego obsady niedawno dołączył. Jego bohater Artur jest chłopakiem Izy. Przyleci do Polski z Londynu, bo wyczuje, że jego ukochana za bardzo zbliżyła się do Marcina...

 

Wypocząłeś w wakacje?

- Zazwyczaj lipiec i sierpień spędzam w pracy, a odreagowuję dopiero jesienią. W tym roku było inaczej - latem zawodowo działo się u mnie niewiele, ale za to miałem prawie dwa miesiące, żeby odpocząć, nasłonecznić się i nasycić wakacjami. Zacząłem w czerwcu od spontanicznego wypadu do Albanii, gdzie wybrałem się z grupą znajomych.

- Przyznaję, że to nie był mój pomysł -  nie przyszłaby mi do głowy taka wydumana destynacja. Ale Albania, choć kojarzy się z mało cywilizowanym miejscem, okazała się być bardzo ciekawym i atrakcyjnym kierunkiem turystycznym. Osiemdziesiąt procent tego kraju to malownicze góry, a jeżeli doda się do tego piękne plaże, zatoczki, wysepki - można poczuć się jak w raju. Niesamowite miejsce, pewnie jeszcze kiedyś tam powrócę.

Byłeś gdzieś jeszcze?

- Pochodzę z Gdańska i co roku obowiązkowo część lata spędzam nad polskim morzem. Tym razem przy tej okazji odwiedziłem Jarmark Dominikański i bawiłem się na weselu mojej najmłodszej siostry. Szczerze mówiąc, dopiero teraz, gdy mieszkam w Warszawie, zacząłem doceniać fakt, że pochodzę z Trójmiasta. Przez dwadzieścia pięć lat miałem Zatokę Gdańską na wyciągnięcie ręki, ale wtedy nie było to jakąś szczególną atrakcją, tylko codziennością.

Reklama

- Tego lata wypoczywałem także na Podlasiu i pod Warszawą, gdzie zacząłem uczyć się wakeboardingu. Początkowo miałem uzasadnione obawy, bo nigdy wcześniej nie surfowałem, nie  jeździłem też na snowboardzie, nartach czy choćby deskorolce. Przez pierwszych kilka minut nie radziłem sobie najlepiej, zaliczyłem kilka spektakularnych upadków, myślałem, że zrezygnuję, ale w pewnym momencie moje ciało nieoczekiwanie zaskoczyło. Gdy opadłem z sił i przestałem  siłować się z holką, czyli drążkiem połączonym z wyciągiem, moje ciało samo znalazło odpowiednią pozycję.

- Z każdą kolejną lekcją robię duże postępy - wczoraj już zawracałem, co jeszcze niedawno było dla mnie nieosiągalne. Instruktor namawia mnie już na akrobacje, ale na to przyjdzie czas. Połknąłem bakcyla i uprawianie tego sportu sprawia mi olbrzymią frajdę.

Na scenie czy przed kamerą też lepiej się nie siłować, poddać i zaufać intuicji?

- Często przynosi to dobre efekty. Gdy aktor jest zmęczony, przestaje myśleć, analizować, kombinować, ciało zaczyna organicznie podążać za partnerem, reagować, słuchać. To pewien rodzaj luzu, człowiek daje się ponieść chwili. Grupa teatralna, do której należałem, nazywała się "Ty, tu, teraz". Ta nazwa jest skrótowym ujęciem tego, o czym właśnie rozmawiamy. Ten zawód polega na tym, by być odważnym i obecnym, cała reszta wydarza się sama.

Wypocząłeś, a teraz czas na kolejne wyzwania zawodowe. Dołączyłeś do obsady "M jak miłość". Kogo będziesz grał?

- Mój bohater ma na imię Artur i jest chłopakiem Izy (Adriana Kalska - przyp. aut.). To typ białego kołnierzyka - jest przedstawicielem klasy średniej, ma świetne wykształcenie, jest dynamiczny i ambitny, pracuje jako finansista w Londynie. Żyje z Izą w związku na odległość, co  generuje między nimi szereg napięć. Moim zdaniem Artur nie przez przypadek przyjedzie do Warszawy akurat w momencie, gdy jego dziewczyna zacznie czuć miętę do Marcina (Mikołaj Roznerski - przyp. aut.). Będzie chciał w jakiś sposób zaznaczyć swoje terytorium.

Widzowie go chyba nie polubią...

- Pierwszego dnia na planie usłyszałem, że Artur to wredny i wyrachowany facet. Może tak się okaże, może widzowie go tak ocenią, zobaczymy. Ja uważam, że - choć daleko mu do ciepłego  wrażliwca - nie jest z betonu, to człowiek. Wykazuje jawne lekceważenie dla pracy, którą wykonuje Iza. Szydzi z tego, że jest kuratorem; uważa, że ze swoim wykształceniem powinna robić dużo bardziej ambitne rzeczy, najlepiej wyjechać z nim do Londynu i tam realizować się zawodowo, a nie zajmować życiowymi nieudacznikami. Co do jego zachowania względem Marcina, sądzę że większość facetów postąpiłaby w jego sytuacji podobnie. Walczy o dziewczynę, która zainteresowała się innym mężczyzną, nie chce jej stracić.

To bardzo ciekawy wątek, który może rozwinąć się w różnych kierunkach.

- Podoba mi się taka impulsywna postać jak Artur. Jestem ciekaw, co postanowią scenarzyści, w jakim kierunku poprowadzą naszą historię. Być może mój bohater wróci do Londynu i straci Izę, albo, na co liczę, postanowi walczyć do końca. Czuję, że nasi bohaterowie stworzą interesujący trójkąt. Artur już przy pierwszym spotkaniu z Marcinem zamanifestuje, że Iza należy do niego, zagarniając ją wręcz fizycznie, a Marcin podejmie rękawicę, przepychając się z nim werbalnie.

Czy spotkałeś już na planie swoja dobrą znajomą Joannę Osydę, która w "M jak miłość" wciela się w Jankę?


- Jeszcze nie spotkaliśmy się na planie, ale kilka dni temu umówiliśmy się na kawę, więc będziemy mogli porozmawiać o "M jak miłość". Joasia wciela się w dość kontrowersyjną postać, mój bohater też jest niejednoznaczny. Mamy bardzo ciekawy materiał do grania, a gdyby Janka i Artur połączyli siły, mogłoby być jeszcze ciekawiej. Serial "Majka" podporządkowany był zupełnie innej, baśniowej konwencji - nasze postaci były krystalicznie czyste, szlachetne, odklejone od rzeczywistości.


Jakie masz pierwsze wrażenia z planu "M jak miłość"?

- Spotkałem sporo znajomych, z którymi współpracowałem już wcześniej przy różnego rodzaju produkcjach i przedsięwzięciach. Mówię o ludziach z ekipy i aktorach, choćby Mikołaju Roznerskim czy Mateuszu Janickim. Ada Kalska, której nie znałem, okazała się być otwartą i bezpretensjonalną dziewczyną - już pierwszego dnia połączyła nas nić porozumienia, bardzo dobrze się czuję w jej towarzystwie. Dzięki tym wszystkim osobom szybciej przełamałem lody, zintegrowałem się z otoczeniem, dopasowałem. Pierwszy dzień w pracy zawsze jest niewiadomą, pewną próba, wyzwaniem. Tutaj dostałem od razu dużo ciepła i serdeczności. Mam apetyt na więcej!

Czy poza pracą na planie "M jak miłość" będziesz miał jesienią jeszcze jakieś wyzwania zawodowe?

- Ze stołecznym Teatrem Capitol planujemy jeździć po Polsce ze spektaklem "Następnego dnia rano" w reżyserii Cezarego Morawskiego, który kiedyś grał w "M jak miłość" (Krzysztof Zduński - przyp. aut.). Dotychczas występowaliśmy głównie w siedzibie teatru w Warszawie, teraz otwieramy się na widzów z innych części kraju. Z kolei w Teatrze Scena Prezentacje można mnie zobaczyć w spektaklu "Zelda i Scott", który przedstawia burzliwy związek Zeldy i Scotta Fitzgeraldów oraz ich przyjaźń z Ernestem Hemingwayem. To gatunkowo trochę cięższy i poważniejszy repertuar, który daje mi dużą zawodową satysfakcję. To są powody, dla których cieszę się, że wakacje już się skończyły. Po dwóch miesiącach resetu wracam do pracy z ogromnymi pokładami energii i entuzjazmu.


Rozmawiał: Kuba Zajkowski

www.mjakmilosc.tvp.pl/
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Ciachorowski | M jak miłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy