Blondynka
Ocena
serialu
7,5
Dobry
Ocen: 832
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Blondynka": Olaf Lubaszenko pokochał wieś

Podobał się nam jako Kamil Kurant w serialu Grzegorza Warchoła i zakochany w Grażynie Szapołowskiej młodzieniec w "Krótkim filmie o miłości". Sam nakręcił sporo komedii, które biły frekwencyjne rekordy. Dzisiaj lubi robić spektakle teatralne, doskonale czuje się także jako ksiądz Andrzej w "Blondynce".



Potrafiłby Pan wyjaśnić, na czym polega sekret olbrzymiego sukcesu serialu "Blondynka", w którym gra Pan księdza Błażejczyka? Na antenie telewizyjnej Jedynki śledzimy już trzeci sezon przygód mieszkańców Majaków...

- Jestem przekonany, że przede wszystkim na dobrym pomyśle i mądrości scenarzystów. Stworzyli oni świat, który na pierwszy rzut oka może się wydawać trochę podobny do tego z "Rancza", ale okazuje się zupełnie inny, gdy obejrzymy choćby jeden odcinek "Blondynki". Inni bohaterowie, inna energia, inne wszystko - bardzo się cieszę, że mogę brać udział w tej produkcji, choć "Ranczo" również bardzo lubię i mam duże uznanie dla tego serialu. Poza tym, warto też wspomnieć o osobie reżysera, Mirosława Gronowskiego (wcześniej pracował m.in. nad serialem "Samo życie" - red.). To człowiek, który potrafi docierać do innych. Pracuje się dla niego z przyjemnością, toteż bardzo chętnie oddaję mu cząstkę swojego talentu i wrażliwości.

Reklama

Nie pierwszy raz wciela się Pan w rolę księdza...

- To prawda, choć ten ksiądz z "Blondynki" jest nieco bardziej filozofujący niż ci, w których role wcielałem się wcześniej kilkukrotnie.

Proszę nam powiedzieć, na czym polega jego inność, wyjątkowość?

- To taki ksiądz, który całkowicie zaprzecza wizerunkowi kapłana zaangażowanego w sprawy społeczno-polityczne. On raczej skupia się na słuchaniu wiernych i na życiu swojej małej społeczności. To bardzo piękne i jednocześnie bliskie mojemu temperamentowi.

W roli tytułowej blondynki od trzeciego, trwającego właśnie sezonu, oglądamy Joannę Moro. Myśli Pan, że to korzystna zmiana?

- Przyznam szczerze, że nie znam powodów tej zmiany. Bardzo lubię i cenię Julię Pietruchę, ale Joanna Moro, która ją zastąpiła w tej roli, jest przecież także świetną i utalentowaną aktorką. To wszystko, co mam do powiedzenia w tej sprawie.

"Blondynka" to jeden z niewielu seriali, które w całości kręcone są w plenerze. Przyjemnie pracuje się Panu w Supraślu?

- Jest tam... inaczej niż w Warszawie (śmiech). Ale czy lepiej? Wciąż się nad tym zastanawiam. Gwałtowne rzucanie się z jednego świata w drugi, chyba nie ma sensu w dzisiejszych czasach. Trzeba umieć żyć zarówno w takiej rzeczywistości, jaką pokazujemy w serialowych Majakach oraz w całym tym zgiełku i pośpiechu, który na co dzień funduje nam duże miasto. Wielkie aglomeracje to przyszłość naszego gatunku i nie ma co od tego uciekać. Dobrze jest jednak znaleźć chwilę wytchnienia w jakimś zacisznym miejscu i mieć swoje Majaki. Nawet, jeśli miałaby być to wyłącznie podróż do wnętrza siebie, niezwiązana z fizycznym przemieszczaniem.

A Panu do którego świata jest bliżej?

- Jestem dzieckiem wychowanym w centrum miasta. Najpierw mieszkałem kilka lat we wrocławskim Śródmieściu, a potem w Warszawie. Gdy wyjeżdżałem na wieś, zawsze brakowało mi hałasu tramwajów, ciężarówek, syren pogotowia. Ale z wiekiem to się u mnie zmienia - coraz lepiej odnajduję się w sielskich klimatach. Być może to jest właśnie prawidłowość, że jeśli kiedyś mieliśmy nadmiar czegoś, z czasem staje się to dla nas uciążliwe.

Spełnia się Pan jako reżyser teatralny. Czy po sukcesie spektakli "Kochanie na kredyt" oraz "Single i remiksy", ma Pan dalsze plany?

- Obydwa te spektakle, wyprodukowane przez Teatr My, wystawiamy z powodzeniem i myślimy już o kolejnej produkcji w tym gronie. Gramy nową sztukę Marka Rębacza, zatytułowaną "Podobno Marian". Występują w niej Magda Schejbal, Krzysztof Kiersznowski, Jacek Kopczyński i moja skromna osoba. Mam nadzieję, że widzom podoba się ta komedia. Poza tym, gram w sztuce "Roma i Julian" w Teatrze Nowym w Łodzi i w "Księżycu i magnoliach" w krakowskim Teatrze Stu. No i zaczęliśmy przygotowania do jubileuszowego, XX Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach, bo praca nad takim wydarzeniem trwa cały rok.

Rozmawiała PAULINA MASŁOWSKA

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Blondynka | Olaf Lubaszenko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy