Belfer
Ocena
serialu
6,6
Niezły
Ocen: 1367
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Belfer": Sebastian Fabijański nie chce grać amantów

Sebastian Fabijański, czyli Adrian Kuś z "Belfra", twierdzi, że - wybierając role - kieruje się wyłącznie intuicją i sercem. Jeden z najlepszych polskich aktorów młodego pokolenia najbardziej lubi grać bohaterów... pogubionych i skomplikowanych, więc w roli amanta raczej nieprędko go zobaczymy!

Sebastian Fabijański przyznał niedawno w wywiadzie, że nie znosi stereotypów i bardzo go krępuje, gdy podczas castingów reżyserzy i producenci zwracają uwagę przede wszystkim na to, jak wygląda. Mówi, że nie wstydzi się, że jest atrakcyjny, ale nie zamierza z tego korzystać.

- Nie czułbym się wygodnie ze świadomością, że gram w filmie tylko z powodu mojej fizyczności - twierdzi.

Sebastian Fabijański bardzo się denerwuje, gdy ktoś mówi mu, że ma doskonałe warunki, by grać amantów. Uważa, że gdyby dał się zaszufladkować, nie mógłby spojrzeć sobie w oczy...

Reklama

- Dla mnie to ważne, by móc bez problemu patrzeć w lustro, żeby nigdy nie mieć sobie do zarzucenia, że jestem oportunistą czy się z kimś układam. Oczywiście taka droga jest trudniejsza, ale daje dużo satysfakcji, bo póki walczysz, jesteś zwycięzcą - powiedział w rozmowie z magazynem "Gala".

Odtwórca roli Adriana Kusia z "Belfra" wspomina, że już jako dziecko był - to jego słowa - usposobiony defensywnie wobec świata i zdystansowany. Przyznaje, że często był odrzucany przez rówieśników, a żeby zdobyć akceptację kolegów, zmyślał i opowiadał niestworzone historie.

- Mimo że odrzucenie boli, potrafi być zbawienne. Dla mnie było, bo zbudowałem sobie swój świat, który nie jest uzależniony od żadnej relacji, żadnego człowieka - mówi.

- Wolność jest dla mnie bardzo istotnym elementem życia, również zawodowego. Muszę czuć się wolny jako człowiek i jako aktor. Dlatego nie wybieram ról, które powodują, że jestem ubezwłasnowolniony - twierdzi Sebastian Fabijański i dodaje, że zdarzyło mu się podjąć kilka decyzji zawodowych wbrew temu, co podpowiadała mu intuicja, ale nie były to dobre decyzje.

- Jeśli chodzi o wybory życiowe i zawodowe, to generalnie u mnie jednak decydujący głos mają intuicja i serce - mówi.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy