Barwy szczęścia
Ocena
serialu
7,9
Dobry
Ocen: 19826
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Sebastian Stankiewicz otarł się o alkoholizm! Mógł wylądować na dnie

Sebastian Stankiewicz, czyli Rysiek Gawron z "Barw szczęścia", zdobył się na odważne i szczere wyznanie, że był o krok od stoczenia się na dno. Alkohol, którym przed laty próbował zapijać smutek wywołany brakiem ciekawych propozycji zawodowych, stał się jego jedynym... pocieszycielem. - Na szczęście nie wpadłem w czarną dziurę - mówi aktor.

Sebastian Stankiewicz bardzo długo czekał na swoją szansę zaistnienia w zawodzie. Po ukończeniu wydziału lalkarskiego wrocławskiej filii krakowskiej szkoły teatralnej latami grał ogony i marzył o rolach, dzięki którym będzie mógł udowodnić, że nadaje się na aktora.

Odtwórca roli Ryśka Gawrona w "Barwach szczęścia" przeszedł przez piekło, próbując dostać się na wymarzone studia. Niestety, profesorowie ze szkół teatralnych, do których zdawał, nie dostrzegali w nim tzw. potencjału, ale on uparł się, by zostać aktorem.

Reklama

Dopiero za szóstym razem został przyjęty na lalkarstwo. Wiedział jednak, że nigdy nie będzie lalkarzem...

Sebastian Stankiewicz: Niemal nie zniszczył sobie życia

Po ukończeniu studiów Sebastian Stankiewicz przyjechał do Warszawy i - jak mówi - zagubił się.

- Marzyłem o graniu, o dobrych rolach, ale ich nie dostawałem - wspominał w rozmowie z "Twoim Stylem".

Właśnie wtedy w życiu Sebastiana pojawił się alkohol. - Alkohol był pocieszeniem, kompensował marzenia, pomagał ratować poczucie własnej wartości - przyznaje otwarcie i dodaje, że bardzo bał się, że alkohol go... porwie.

Aktor nie kryje, że był w jego życiu moment, kiedy niemal nie znalazł się w "czarnej dziurze". Czekanie, aż reżyserzy poznają się na jego talencie, doprowadziło go niemal do depresji. W końcu uznał, że musi zapanować nad swoim życiem, by po prostu go sobie nie zniszczyć.

- Przez lata grałem epizody tylko po to, żeby coś grać - poskarżył się "Twojemu Stylowi".

Sebastian Stankiewicz: Nie ma już smutków do zapijania, ale musi się pilnować

Sebastian Stankiewicz był postrzegany jako "facet robiący śmieszne rzeczy". Bardzo go to bolało.

- Kiedyś szefowa castingu powiedziała mi: "Jeśli potrafisz dobrze zagrać rolę komediową, to znaczy, że jesteś świetny i równie dobrze zagrasz rolę dramatyczną". Ale musiałem poczekać, żeby takie role zaczęto mi proponować - wspomina.

Dziś Sebastian wreszcie czuje się spełniony jako aktor. Ma na swoim koncie nagrodę za drugoplanową rolę męską na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych i nominację do Orła, a ci, którzy kiedyś nie chcieli dać mu szansy, ustawiają się w kolejce do niego. Tylko w 2022 roku jego filmografia powiększyła się o sześć tytułów!

Choć Sebastian Stankiewicz nie ma już powodów do zapijania smutków, wie, że musi się pilnować, bo drzemią w nim... dwa wilki.

- Biały i czarny... Którego bardziej dokarmiasz, tym się stajesz. Kiedyś bardziej dokarmiałem czarnego, dziś białego - podsumowuje aktor.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Barwy szczęścia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy