Barwy szczęścia
Ocena
serialu
7,9
Dobry
Ocen: 19788
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Barwy szczęścia": Stanisława Celińska świętuje 50-lecie pracy artystycznej

Dokładnie pół wieku temu - 21 grudnia 1968 roku - Stanisława Celińska, czyli Amelia z "Barw szczęścia", zadebiutowała na profesjonalnej scenie. - Dziś jestem już na emeryturze i gram tylko dla przyjemności. Raczej odmawiam ról niż na nie czekam - mówi aktorka.

Stanisława Celińska była jeszcze studentką warszawskiej szkoły teatralnej, gdy Jan Kreczmar zaprosił ją do zagrania na scenie stołecznego Teatru Współczesnego roli Anieli w sztuce Aleksandra Fredry "Wielki człowiek do małych interesów".

Po premierze, która odbyła się dokładnie 50 lat temu, młodziutka aktorka okrzyknięta została nadzieją polskiego teatru... Wkrótce upomniała się o nią także telewizja i kino. Stanisława Celińska niemal z dnia na dzień dołączyła do grona największych polskich gwiazd. Po latach wspominała, że popularność, której doświadczyła, była ponad jej siły, a łączenie obowiązków zawodowych z życiem prywatnym, po prostu ją przerosło.

Reklama

- Żeby sobie z tym poradzić, zaczęłam sięgać po alkohol. Pozwalał mi zapomnieć, że mam coraz więcej różnych spraw na głowie. Nim się spostrzegłam, byłam już na dnie... - wyznała w książce "Niejedno przeszłam".

Dziś Stanisława Celińska z dumą mówi, że nie pije już od 30 lat, że udało się jej wygrać walkę z nałogiem, który niemal całkowicie zniszczył jej życie, rodzinę i karierę.

Stanisława Celińska przyznaje, że dziś może sobie pozwolić na luksus grania dla przyjemności.

- Zawsze bardzo dużo pracowałam. Bywało, że czasami nie chciałam czegoś zrobić, ale robiłam dla świętego spokoju. Albo żeby komuś sprawić przyjemność. Jestem zmęczona... Wiem już, że trzeba się czasem zatrzymać i uczę się tego - powiedziała niedawno w wywiadzie.

Niezapomniana Agnieszka Niechcicówna z "Nocy i dni", Bożena Lewicka z "Alternatywy 4" i Lusia Walicka ze "Zmieników", przyznaje, że odrzuciła wiele ról, ale tylko niektórych żałuje.

- Żałuję, że odmówiłam Andrzejowi Wajdzie, kiedy zaproponował mi udział w "Weselu". Film był fantastyczny. Później nigdy już  mu nie odmówiłam, myślę, że w jakiś sposób się zrehabilitowałam - twierdzi.

Po osiągnięciu wieku emerytalnego Stanisława Celińska uznała, że niczego już nie musi nikomu udowadniać. Przyjmuje tylko te propozycje, które naprawdę ją interesują.

- Kiedyś uważałam, że muszę grać. Teraz raczej odmawiam ról niż na nie czekam. Mam poczucie wolności, jestem niezależna - mówi.


Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy