Barwy szczęścia
Ocena
serialu
7,9
Dobry
Ocen: 19822
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Barwy szczęścia": Dla Stanisławy Celińskiej święta to czas pojednania...

Stanisława Celińska, czyli Amelia z "Barw szczęścia", twierdzi, że Boże Narodzenie to doskonała okazja, by spotkać się z rodziną, naprawiać relacje, pojednać z najbliższymi, których się skrzywdziło...

Stanisława Celińska od wielu lat tuż przed Bożym Narodzeniem wysyła swoim znajomym wiersze, które pisze specjalnie dla nich z okazji świąt. W tym roku przyjaciołom podarowała też swą najnowszą płytę "Światecznie..." zawierającą doskonale wszystkim znane kolędy i pastorałki oraz dwie bożonarodzeniowe piosenki skomponowane do wierszy jej autorstwa.

- Pomyślałam, że coś dla Jezuska napiszę - powiedziała w rozmowie z miesięcznikiem "Kobieta i życie" i dodała, że ma też już w szufladzie kilka tekstów na swój nowy album.

Reklama

- Kiedy zaczęłam pisać, to się worek rozsypał... Okazuje się, że mam w sobie sporo poezji - żartuje.

Stanisława Celińska nie kryje, że dopiero niedawno zrozumiała, że chce przekazywać ludziom tylko dobre emocje. Zrezygnowała z pracy w teatrze Krzysztofa Warlikowskiego, bo - jak mówi - nie chciała dłużej umierać na scenie i epatować złem.

- Przez całe życie grałam wiele ról, które miały w sobie zło. A lepiej po prostu dawać ludziom dobro - tłumaczyła swoją decyzję o rozstaniu z warszawskim Teatrem Nowym, w którym występowała niemal codziennie przez 17 lat.

Odmówiła też zagrania głównej roli w nowej produkcji Agnieszki Holland, bo po przeczytaniu scenariusza stwierdziła, że nie chce zabijać nawet w filmie.

- To już nie dla mnie - mówi.

Aktorka z niecierpliwością czeka na  święta. Wierzy, że jej przebywający od kilku lat na emigracji w Irlandii syn Mikołaj Mrowiec przyjedzie do niej na Boże Narodzenie, a córce Aleksandrze Grabowskiej uda się namówić na wspólną wigilię także ojca, Andrzeja Mrowca. Dwa lata temu Stanisława Celińska - właśnie przy wigilijnym stole - poprosiła swoje dzieci i byłego męża, by wybaczyli jej, że przed laty zamieniła ich życie w piekło.

- Rzuciłam picie 26 lipca 1988 roku, ale dopiero 26 lat później odważyłam się błagać córkę i syna, by mi przebaczyli... Ciągle mam wyrzuty sumienia, że zniszczyłam im dzieciństwo. Nie potrafię wybaczyć sobie tych lat, kiedy piłam - wyznała niedawno.

Stanisława Celińska uważa, że najpiękniejszym rytuałem związanym z Bożym Narodzeniem jest przełamanie się opłatkiem.

- To gest pojednania i wybaczenia. Wtedy odpływają wszystkie żale, jakie nosimy w sercach. I to jest najważniejszy moment świąt - mówi.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***


 

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy