Zagubiony Rafael Amaya

Rafael od lat uważany jest za jednego z przystojniejszych, ale też zdolniejszych aktorów meksykańskich. Nie bez powodu został twarzą Telemundo. Dziś wszyscy fani trzymają kciuki za to, by odbił się od dna.

Tym razem rzeczywistość przebiła serialową fikcję. 27 października do szpitala Español (Meksyk) trafił Rafael Amaya. Aktora w ciężkim stanie przywieźli pracownicy i przyjaciel gwiazdora. Diagnoza? Przedawkowanie narkotyków! - Spożył za duże ilości kokainy. Był nieprzytomny, dostał zapaści. Od razu został umieszczony na oddziale intensywnej terapii, gdzie walczyliśmy o jego życie. Miał dużo szczęścia - wyznał dla magazynu "TV Notas" pracownik szpitala.

Powrót do żywych


Dwa dni później Rafael na własne żądanie wypisał się ze szpitala. Będąc już w domu, umieścił na swoim Twitterze dużo mówiący wpis: - Wracając od śmierci. Wówczas nikt jeszcze nie miał pojęcia, że 38-letni aktor był jedną nogą na tamtym świecie. Skandal wybuchł dopiero na początku listopada, kiedy to informacja o dramatycznych wydarzeniach przedostała się do mediów.

Reklama

4 listopada aktor ponownie zabrał głos. - Dziękuję za troskę. Na szczęście, czuję się bardzo dobrze. Nie leżę w szpitalu, a jestem na urlopie. Bądźcie spokojni, wystarczy, że ja się wkurzam na plotki - próbował dementować wieści na swoim Twitterze. Szybko jednak pojawiły się zapewnienia, że Rafael, owszem, przebywa na wakacjach, ale nie w nadmorskim kurorcie, a... klinice leczenia z uzależnień.

Kierunek: upadek


Zaledwie tydzień przed skandalem media rozpisywały się na temat problemów, które Amaya sprawia na planie kolejnej serii swojego hitowego serialu, a dokładnie narkonoweli (!), "El Señor de los Cielos".

- Sława i sukces uderzyły mu do głowy. Chyba wziął sobie rolę króla kartelu narkotykowego zbyt do serca. Rządzi i wszystkich rozstawia po kątach. Jest nie do zniesienia - skarżyła się w "TV Notas" osoba z ekipy.

Po ostatnich wydarzeniach plotki wróciły ze zdwojoną siłą. - On już się nie kontroluje. Ma poważny problem. W ostatnim czasie na same narkotyki tygodniowo wydawał ponad 2 tys. dolarów. A to dopiero wierzchołek góry lodowej - mówił znajomy z planu i kontynuował: - Do tego dochodzą conocne eskapady i schadzki z prostytutkami. Każdy wieczór spędza w towarzystwie innych. Uzależnił się od seksu z wieloma partnerkami na raz. Prosi najbliższych przyjaciół i pracowników o załatwianie mu kolejnych koleżanek do wynajęcia, które tanie nie są. A oni to robią, w końcu im za to płaci. Nie chcą mieć w nim wroga.

Ona temu winna


Nie ma wątpliwości, że droga Rafaela w dół rozpoczęła się kilka miesięcy temu. Dokładnie w marcu. Wówczas to na parę miesięcy przed ślubem aktor rozstał się z Angélicą Celayą (poznali się na planie telenoweli "Ktoś cię obserwuję" w 2010 r.).

Powód? Amaya przeczytał wymianę pikantnych SMS-ów ukochanej i odkrył, że narzeczona zdradza go ze swoim partnerem z serialu "Constantine", brytyjskim aktorem Mattem Ryanem. Przyparta do muru Angélica nie tylko nie zaprzeczyła, ale, co więcej, przyznała się, że jej romans trwa od dłuższego czasu. Para rozstała się, a Rafael zaczął odreagowywać osobistą porażkę.

Początkowo nie stroniąc od alkoholu, towarzystwa płci pięknej i imprezowego stylu życia. Niestety, z każdym kolejnym dniem było tylko gorzej.

Ciemne chmury


Po ostatnich wydarzeniach szefowie Telemundo wydali oświadczenie, że pomimo obietnic zrealizowania piątej i szóstej serii "El Señor de los Cielos", kończą produkcję na czwartej, która w przyszłym roku zadebiutuje na antenie stacji. Zaskakującą decyzję przyjęli z oburzeniem nie tylko fani produkcji, ale też wszyscy z ekipy serialu, którzy z dnia na dzień zostali bez pracy.

Ci ostatni już zapowiedzieli pozew przeciwko Telemundo za przedwczesne zerwanie kontraktu, a także przeciwko Rafaelowi za... naganne zachowanie.

Świat Seriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy