"Wspaniali ludzie": Dramatyczna historia czeczeńskiej matki i "Grochowski Ninja"

Wojna w Czeczenii okrutnie ją doświadczyła - wciąż prześladują ją wspomnienia zbierania fragmentów ciała męża spośród szczątków innych ofiar bestialsko wysadzonych w powietrze czy daremnego szukania okruchów jedzenia na podłodze piwnicy, gdy kilkuletni synek, płacząc, prosił ją o chociaż kawałek chleba. Dziś Khedi Alieva mieszka w Polsce i choć jej samej nie jest lekko, poświęca się pomocy innym uchodźcom i ludziom w potrzebie. O tym co przeżyła i co chce przekazać światu opowie Mariuszowi Węgłowskiemu w najbliższym odcinku "Wspaniałych ludzi" w niedzielę, 18 października o 22.25 w Czwórce.


Khedi jest wdową i matką trójki dzieci. Przed laty w Czeczeni byli szczęśliwą i  zamożną rodziną, mieli samochód, ziemię, firmę, dom. Wszystko musieli zostawić gdy uciekli z kraju. Zanim to się stało, byli prześladowani, a potem nagle jej mąż zniknął. Od ludzi dowiedziała się, że zabrali go Rosjanie. Nie był bojownikiem, po prostu zobaczył coś czego nikt miał nie widzieć i dlatego musiał zginąć. Khedi szukała go wszędzie, w szpitalach, kostnicach, więzieniach. W końcu okazało się, że jego szczątki są w workach na śmieci, do których wrzucono to, co zostało z ofiar brutalnej egzekucji dokonanej przy pomocy materiałów wybuchowych. By pochować męża musiała szukać części jego ciała w kłębowisku ludzkich szczątków.

Reklama

Potem brała bardzo dużo leków, miała wtedy niewiele ponad 30 lat i nie mogła sobie z tym poradzić. Do dziś nie może zapomnieć, jak ukrywając się w piwnicy z dziećmi, nie miała nic do jedzenia. Jej kilkuletni synek prosił o chleb - nie mógł zrozumieć, że nie ma ani kawałeczka, płakał. Upadła na kolana, by szukać choć okruchów, płakała że nie może nic dzieciom dać.   Jej córka zaginęła. Po kilku latach Khedi z dziećmi, przerażonymi i poranionymi psychicznie, uciekła do Polski.

Czuje, że tutaj ma przyjaciół i nigdy nie zostanie sama. Zawsze będzie ktoś, kto da jej chleb. Mówi, że w Polsce mieszkają dobrzy, potrafiący się dzielić ludzie, ufni, choć czasem się boją, co ona potrafi zrozumieć. Kiedy zaczęła się pandemia nie mogła bezczynnie siedzieć. Postanowiła szyć maseczki, ale nie miała pieniędzy by kupić materiały. Wraz ze współpracownicami - dzięki temu że ktoś im zaufał - wzięły wszystko na kredyt. Poprosiła dyrektorkę szkoły, żeby mogły tam szyć i pracowały po 18 godzin na dobę. Uszyły kilkanaście tysięcy maseczek, których większość przekazały za darmo - seniorom, potrzebującym, szpitalom.

Dziś stara się uzmysłowić ludziom, jak doceniać trzeba każdą sekundę życia, swoich bliskich, to że ma się co jeść i czym nakarmić dzieci, że każdemu ich wyjściu z domu nie towarzyszy strach o to, czy wrócą.

W tym odcinku poznamy też Cezarego Romana, znanego jako "Grochowski Ninja" -  pełnego pasji młodego człowieka z warszawskiej Pragi, który swoją fascynację kulturą japońską łączy z chęcią pomagania innym.

Od czasu gimnazjum uprawia biegi, a od kiedy został napadnięty, nosi kopię japońskiego miecza do obrony siebie i innych oraz strój ninja, który potrafi odstraszyć napastnika. Wie, że kiedy dochodzi do napaści, ofiary często nie są w stanie się obronić, nie zawsze też mogą liczyć na pomoc - czasem nie ma nikogo w pobliżu a czasem nikt nie ma odwagi, by powstrzymać atakującego. Nie chce być biernym świadkiem w takich sytuacjach i zawsze jest gotowy stanąć w obronie słabszych.

Siódmy odcinek "Wspaniałych ludzi" już w niedzielę, 18 października, o godz. 22.25 w Czwórce.

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy