Teresa Tuszyńska: Miała talent i nieziemską urodę. Zmarła w zapomnieniu

Gdy pojawiała się na ekranie, nie sposób było oderwać od niej wzroku. Przyciągała urodą, ale przede wszystkim talentem. Miała szansę na międzynarodową karierę. Nie skorzystała z niej. Losy Teresy Tuszyńskiej potoczyły się tragicznie. Aktorka zmarła w zapomnieniu.

Na ekrany trafiła po wygranej w konkursie "Przekroju" "Film szuka młodych aktorek". Miała wtedy zaledwie 16 lat. Chociaż nigdy nie ukończyła szkoły aktorskiej, to przeszła do historii jako jedna z najlepszych polskich aktorek.

Po roli w filmie "Do widzenia, do jutra" wróżono jej ogromną sławę. Zagrała u boku Zbigniewa Cybulskiego. Doskonale wpasowała się w rolę córki francuskiego ambasadora. Przez jej urok i piękne stylizacje porównywano ją do legendarnej Audrey Hepburn.

Nie tylko filmowcy dostrzegli w niej coś więcej. Równie dobrze radziła sobie w świecie mody. 

Reklama

Pozowała przed obiektywem największych polskich fotografów. Jej zdjęcia wielokrotnie ukazywały się na okładkach "Ekranu", "Filmu", "Kina", "Przekroju", "Kobiety i życia", "Filipinki", "Urody" czy "Zwierciadła". Pracowała jako modelka dla Mody Polskiej, o czym marzyło większość polskich dziewcząt. W 1963 roku jej zdjęcie autorstwa francuskiego artysty, Marca Riboud, trafiło na okładkę amerykańskiego magazynu "Show".

"Teresa Tuszyńska, lat 21: najbardziej zachodnia i najbardziej utalentowana z polskich gwiazd filmowych" napisano o niej w "Show". Fani i krytycy byli pewni, że uda jej się przebić do światowej ligi. Operator Jan Laskowski powiedział, że gdyby urodziła się na Zachodzie i zagrała po takim debiucie w takim filmie, to zostałaby milionerką. Miała ogromny talent, urodę i aktorską intuicję. W podboju Hollywood chciał jej pomóc Roman Polański. Brakowało jej jednak... chęci. Podobno nie miała dość samozaparcia, by nauczyć się języków obcych. Nie chciała również rezygnować z imprezowego trybu życia. - Na niczym jej nie zależało naprawdę. Miała lekki stosunek do życia. Wszystko traktowała lekceważąco, niepoważnie wręcz. Pewnie trochę dlatego, że wewnątrz wciąż była niedojrzałym dzieckiem. Ale też nie było nikogo, kto mógłby ją zdecydowanie pchnąć w kierunku prawdziwej kariery, kto zaopiekowałby się zawodowo - wspominał Tuszyńską Krzysztof Trojanowski.

Dodatkowo młodziutka aktorka źle ulokowała uczucia. Skończyło się złamanym sercem i powolnym upadkiem. Na planie jednego z pierwszych filmów poznała Adama Pawlikowskiego. Aktor zafascynowany młodziutką dziewczyną miał polecić ją Cybulskiemu. Nie przeszkadzała mu różnica wieku. On miał 34 lata, ona nie skończyła jeszcze 18. - Jej wieloletni dramat polegał na tym, że Pawlikowski ją uwiódł. Ona się śmiertelnie zakochała. A potem robiła wszystko, by Pawlikowski się w niej zakochał. Wtedy mogła go rzucić, tak jak kiedyś on ją - wyznał kiedyś reżyser Kazimierz Kutz. 


W 1962 Tuszyńska roku poślubiła hrabiego Jana Floriana Zamoyskiego. Podobno chciała zrobić Pawlikowskiemu na złość. Mimo ślubnej obrączki na palcu, nie potrafiła zapomnieć o swojej największej miłości. 

Nikogo nie zdziwił rozpad małżeństwa, do którego przyczyniło się nie tylko uczucie do Pawlikowskiego. 

- Powodem naszego rozejścia był alkohol. Bywała w bardzo dziwnych miejscach, gdzie normalnie ludzie nie chodzili. Jeździła tam na picie - wspominał Zamoyski. Mówił także o próbie samobójczej żony.

Teresa Tuszyńska uwielbiała imprezować, a alkohol stał się jej nierozłącznym partnerem. Przez uzależnienie rozpadło się jej drugie małżeństwo z Włodzimierzem Kozłowskim. Próbował pomóc jej w wyjściu z nałogu. W książce "Tatetka" mówił, że powstrzymanie jej od picia nie był łatwe. Aktorka stała się nieprzewidywalna. Po pijaku znieważyła milicjanta za co prawie wylądowała w więzieniu. Koledzy z planu nie chcieli zatrudniać gwiazdy z problemami. 

Uzależnienie pogłębiło się po tragicznej śmierci Adama Pawlikowskiego. Aktor został niesłusznie oskarżony o współpracę z UB i skazany na aktorski ostracyzm. Pogłębiające się problemy psychiczne spowodowały, że trafił do zakładu zamkniętego. Teresa Tuszyńska wraz z bratem próbowali mu pomóc, pożyczali pieniądze. W ramach solidarności aktorka odrzucała nieliczne propozycje filmowe. W 1976 roku Pawlikowski popełnił samobójstwo wyskakując z okna. 

Dla Tuszyńskiej był to ogromny cios. Praktycznie nie odstawiała butelki. Kilka lat później ponownie wyszła za mąż. Tym razem za robotnika i kompana od kieliszka, Jana Perzynę. - Nie ma żadnych przyjaciół. Teresa tyje, zaczyna wstydzić się tego, jak wygląda. Żyje bardzo skromnie w Warszawie. Prawie nie wychodzi z domu. Dzieci nigdy nie miała - tak podsumował jej ostatnie lata życia Marcin Kowalski, autor artykułu "Teresa Tuszyńska znika".

Pod koniec nic nie zostało ze ślicznej, pełnej energii dziewczyny. Teresa Tuszyńska zmarła w 1997 roku. Pogrzebem musiał zająć się brat aktorki, mąż nie miał na to pieniędzy. Rodzina aktorki nie poznała przyczyny śmierci. Mąż odebrał akt zgonu i zniknął. Po Tuszyńskiej pozostały doskonałe role oraz uśmiechnięte oczy na czarno-białych fotografiach.


swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy