"Rosalinda": Amanci z policyjnej kartoteki

Zdjęcia latynoskich przystojniaków widnieją w modnych magazynach i na plakatach, ale jak się okazuje, nie tylko. Część z nich może pochwalić się równie bogatą galerią w policyjnych aktach...



Kolejny telenowelowy gwiazdor na bakier z prawem! Do zdarzenia doszło pod koniec ubiegłego roku (12 listopada). 45-letni wówczas Fernando Carrillo został zatrzymany za napaść seksualną na pracownicę hotelu, Belinę Castor. Trafił do aresztu, skąd wyszedł 11 godzin po tym, jak przyznał się do winy i wpłacił kaucję równą prawie 1500 dolarów 7 kwietnia sprawa trafiła na wokandę sądu w Miami.

- Chwycił rękoma jej głowę i siłą pocałował w usta - mówił oskarżyciel, a sąd skazał gwiazdora na 40 dni aresztu domowego. Ostatnio jednak wycofał się ze swojej decyzji, ale aktora wkrótce czeka sprawa sądowa. Jeśli Fernando zostanie uznany za winnego, grozi mu deportacja z USA.

Reklama

- Chcę iść do sądu, zostać wysłuchany i dostać sprawiedliwy wyrok - mówił po wyjściu z przesłuchania. Co ciekawe, kilka tygodni wcześniej na łamach "TV Notas" wypierał się wszystkiego: - To kłamstwo! Ona nawet nie jest w moim typie. 

Jazda na dopalaczach

To nie pierwszy raz, kiedy aktor popadł w konflikt z prawem. W 1999 r. Carrillo został zatrzymany (również w Miami) za szybką jazdę pod wpływem narkotyków. Trafił do aresztu, który opuścił po kilkunastu godzinach, uiszczając 1000 dol. kaucji. - Jestem niewinny. Wszyscy popełniamy błędy. Nie sądzę, by to odbiło się negatywnie na mojej karierze - mówił wówczas dla "Orlando Sentinel".

Z czasem sprawa ucichła. Podobnie jak w przypadku jego meksykańskiego kolegi, Pabla Montero, którego 31 sierpnia 2007 r. policja w Miami zatrzymała za przejazd na czerwonym świetle, a podczas przeszukiwania auta znalazła narkotyki (torbę kokainy!). Miesiąc później sąd orzekł jednak, że Montero nie jest winny stawianych mu zarzutów i wysłał go jedynie na odwyk. To jednak nie uchroniło Pabla przed więzieniem, bo kilka miesięcy później trafił na kilka dni za kratki za niedostosowanie się do sądowego wyroku. Po wyjściu na wolność od razu udał się na leczenie, którego zakończenie świętował 20 lutego 2009 r. 

Damski bokser

O wiele dłużej w celi siedział Osvaldo Ríos, który trafił do więzienia dwukrotnie! Za każdym razem uznano go za winnego znęcania się nad swoimi partnerkami. W 1996 r. jego dziewczyna Daisy Santiago oskarżyła go o "ugryzienie jej w nogę, wielokrotne uderzenia w głowę i zakneblowanie, by uniemożliwić jej wezwanie pomocy". Kilka tygodni po zajściu rozpoczęła się walka sądowa pomiędzy ekskochankami. - Nie tylko mnie bił, ale też zmuszał do seksu w trójkącie z przedstawicielami różnych płci - oskarżała Daisy. - Jestem całkowicie niewinny. Ktoś chce zarobić moim kosztem. To żenująca sytuacja - bronił się oskarżony.

Przepychanki na wokandzie trwały kilka lat. Przełom nastąpił pod koniec 2003 r., kiedy po stronie kobiety stanęła żona aktora - Geraldine Fernández, która także oskarżyła męża o stosowanie przemocy fizycznej.

- To chory człowiek, który potrzebuje pomocy. W marcu 2004 r. sąd uznał Ríosa za winnego i skazał go na dziewięć miesięcy więzienia, z którego, dzięki pomocy prawnika, wyszedł po... pięciu godzinach. 

- Jestem gotów zasięgnąć pomocy i zrehabilitować się - zapewniał kilka godzin później na antenie portorykańskiej telewizji. Obietnice na nic się zdały. W czerwcu pojawił się kolejny świadek oskarżenia - żona nr 2, Carmen Dominicci. 8 czerwca Osvaldo trafił do więzienia Bayamón, w którym spędził trzy miesiące.

Zakazana metryka

Głośnym echem odbiła się również sprawa innego latynoskiego gwiazdora - Mauricia Islasa, który w 2005 r. został oskarżony o gwałt na 17-letniej wówczas koleżance z telenoweli "Prisionera", Génesis Rodríguez. Do przestępstwa doszło 28 czerwca, gdy Mauricio i nastoletnia aktorka, w stanie upojenia alkoholowego opuścili imprezę z okazji premiery telenoweli i zaszyli się w jednym z hotelowych pokoi. - W miejscach intymnych powódki znaleziono ślady dowodzące, że odbyła stosunek z oskarżonym - brzmiała podstawa pozwu wniesionego przez rodziców nastolatki. 12 sierpnia Islas został zatrzymany w trakcie pracy na planie telenoweli. Trafił do aresztu, z którego wyszedł po 20 godzinach za kaucją (7500 $). Jego życie zmieniło się w koszmar. Wisiało nad nim widmo od 5 do 10 lat pozbawienia wolności. Rok później (2006 r.) mógł odetchnąć - sąd uniewinnił go z powodu braku dowodów. 

W 2012 r., po siedmiu latach milczenia, 41-letni dziś Mauricio odniósł się do sprawy w jednym z telewizyjnych wywiadów. - Cała ta sytuacja sprawiła, że popadłem w depresję. Potrafiłem zamknąć się w łazience, siedzieć w niej przez kilka godzin i płakać. Moim życiem rządziły stres i strach. To było trudne. Ja miałem swoją wersję, druga strona miała inną, a tę prawdziwą znał tak naprawdę tylko ktoś tam na górze. Z podobnymi zarzutami spotkał się jego były kolega po fachu z Telemundo, Didier Van den Hove. 30 lipca 41-letni wówczas aktor został wyprowadzony w kajdankach z hotelu, gdzie policja nakryła go na spotkaniu z dwoma 17-letnimi... chłopcami, których, jak się okazało, poznał na jednej ze stron internetowych.

- Kto komu dał prawo wypowiadać się o seksualności, gdy wszystko odbyło się bez przymusu i za całkowitym przyzwoleniem? - bronił się Van den Hove, zapewniając, że jeden z nastolatków jest jego chłopakiem. Adwokat Didiera wybronił go, zarzucając systemowi prawnemu w Chile homofobię - wiek uprawniający gejów do współżycia wynosił wciąż 18 lat, kiedy dla osób hetero jedynie 14...


MG

Świat Seriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy