„Nasze matki, nasi ojcowie”: Niemcy-ofiary i Polacy-antysemici

Ten serial wszędzie wywołuje kontrowersje. We wrześniu na antenie FilmBox pojawi się głośna niemiecka produkcja „Nasze matki, nasi ojcowie” – z jednej strony oskarżana o fałszowanie historii, z drugiej chwalona jako niemiecka wersja znakomitej „Kompanii braci”.

Trzyczęściowy miniserial z 2013 r. pokazuje wojenne losy piątki przyjaciół, młodych berlińczyków. Kiedy poznajemy ich w 1941 r., bracia Wilhelm i Friedhelm właśnie ruszają na front wschodni wraz z Charlotte, świeżo upieczoną sanitariuszką. Victor i Greta zostają w Berlinie: on jako Żyd usiłuje wydostać się z nazistowskich Niemiec, ona rozpoczyna właśnie karierę szansonistki. Zetknięcie z okrucieństwami wojny zmienia ich wszystkich. Młodzieńczy idealizm zmienia się w zobojętnienie; pacyfista uczestniczy w zbrodniach, beneficjentka totalitarnego systemu zostaje przezeń zniszczona.

Reklama


Dla niemieckiej widowni najważniejszy był nacisk położony przez twórców serialu na losy jednostek. Pokazano indywidualną odpowiedzialność poszczególnych Niemców - ale i ich indywidualne cierpienia. Ten drugi aspekt "Naszych matek..." wywołał olbrzymie kontrowersje nie tylko w Niemczech i Austrii. Czy Niemcy na równi z innymi narodami byli ofiarami II wojny światowej?

Czyżby naziści nie byli Niemcami? - pytali recenzenci w USA i Wielkiej Brytanii. Krytycy przyznawali jednak, że to jeden z pierwszych obrazów, w którym jako sprawców wojennych zbrodni pokazano również zwykłych żołnierzy Wehrmachtu, a nie tylko zmitologizowanych SS-manów. Powszechnie doceniano także realizacyjny rozmach i dobrą grę młodych aktorów.


W Polsce o serialu szybko zrobiło się głośno z innego powodu. Victor, uciekając z transportu do Auschwitz, trafia do oddziału AK. To jednak nie koniec jego walki o życie: polscy partyzanci okazują się równą niechęcią darzyć Niemców, komunistów... i Żydów.

W kulminacyjnej scenie tego wątku akowcy przez przypadek zatrzymują pociąg pełen żydowskich cywilów wiezionych ku zagładzie. To, co dzieje się w filmie dalej, było przedmiotem protestów ambasad RP w Niemczech i Austrii, demonstracji w Warszawie i Londynie, gniewnych listów autorytetów i zwykłych widzów.

Były też jednak i głosy, że "Nasze matki, nasi ojcowie" nie do końca zakłamują pamięci o polskim podziemiu, a ewentualne uproszczenia i nieścisłości wynikają z wymogów telewizyjnego widowiska.

Najlepiej wyrobić sobie własne zdanie, włączając FilmBox w sobotę 6 września o 22:35. Kolejne dwa odcinki w następne soboty o 23:15.



swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy