Christina Applegate: Rak nie wybiera

Udowodniła, że rak piersi to nie wyrok i wygrała z chorobą. Teraz pomaga innym kobietom, bo pamięta, jak one w trudnych chwilach wspierały ją.

Twórcy nowej produkcji Netfliksa "Już nie żyjesz" (2019 r.), zainspirowani prywatną historią Christiny Applegate, postanowili wspomnieć w serialu o jej walce z chorobą i przemycić to do fabuły. Grana przez aktorkę Jen Harding również miała dziedzicznie przenoszony gen BRCA1, który jest odpowiedzialny za zwiększenie ryzyka pojawienia się raka piersi.

Aby uniknąć choroby, kobieta poddaje się zabiegowi mastektomii. I tak jak aktorka, jej postać nie poddaje się i w pełni wraca do zdrowia. Prawdziwa historia zaczyna się w 2008 r., gdy Applegate dowiaduje się, że ma złośliwego guza.

Reklama

Dla 37-letniej aktorki, która często wcielała się w role seksbomby ("Szkoła stewardes" i "Przyjaciele"), diagnoza brzmiała jak wyrok. Ale tak naprawdę był to początek jej nowego życia, które poświęciła na walkę z nowotworem.

Tak jak matka

Gdy lekarze zdiagnozowali u niej raka piersi, aktorka od razu wiedziała, co robić. Wszystko dlatego, że jej matka, Nancy Priddy, również chorowała na nowotwór. Na szczęście udało jej się wygrać. Mając taki wzór, gwiazda wiedziała, że nie może się poddać. Chociaż pierwszy dzień, jak wspominała, był najgorszy.

- Przepłakałam cały wieczór...

Jako formę leczenia lekarze zaproponowali jej chemioterapię lub zabieg mastektomii. Decyzja była dla niej prosta, gdyż chciała jeszcze mieć dzieci. Zdecydowała się więc usunąć obie piersi, aby zminimalizować ryzyko nawrotu choroby.

Wielka siła

Najbardziej obawiałam się pierwszych dni po zabiegu. Okazało się jednak, że one zleciały mi najszybciej - wspomina. Applegate bardzo szybko zaczęła wracać do zdrowia. Z jednej strony dzięki mocnemu charakterowi, z drugiej za sprawą setek listów od kobiet, które tak samo jak ona poddały się zabiegowi mastektomii.

- Dodawały mi otuchy - mówiła.

Może dlatego aktorka nie załamała się po operacji. Wręcz przeciwnie, od razu po wyjściu ze szpitala postanowiła działać. Najpierw zaczęła od powrotu do ukochanego zawodu. Jeszcze w szpitalu czytała scenariusze do serialu "Kim jest Samantha?", którego plan musiała opuścić ze względu na operację. Miesiąc po mastektomii znowu zaczyna grać. Z szybkiego powrotu do zdrowia cieszyli się jej koledzy z pracy, jak również kobiety, od których stale otrzymywała wielkie wsparcie. Applegate postanowiła się im odwdzięczyć...

To jej zasługa!

W 2003 i 2009 roku była ambasadorem dnia Lee National Denim Day, czyli jednej z największych akcji zbierania funduszy na rzecz walki z rakiem piersi. W 2010 roku założyła fundację Right Action For Women, która do dziś pomaga w uzyskaniu dostępu do badań dla kobiet znajdujących się w grupie ryzyka.

- Jeżeli moja historia sprawi, że ktoś zdecyduje się na badanie, będę szczęśliwa - podkreśla.

Za tę działalność w 2015 roku Applegate została uznana za jedną z najbardziej wpływowych amerykańskich gwiazd, które wykorzystują swoje nazwisko do wprowadzania pozytywnych zmian społecznych. Niedługo po otrzymaniu wyróżnienia rozpoczęła współpracę z Dancers Against Cancer, gdzie pomaga tancerzom i ich rodzinom w walce z rakiem. Nie ulega wątpliwości, że dzięki niej i jej fundacji setki tysięcy dolarów zostały zebrane na badania zapobiegające chorobom piersi, a wiemy, że to jeszcze nie jest koniec!

pb


Świat Seriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy