"Carter": "Uwielbiam pierogi" - rozmawiamy z Jerrym O'Connellem

Z gwiazdą serialu "Carter" mieliśmy ostatnio okazję porozmawiać razem z dziennikarzami z Rumunii i Bułgarii. Amerykański aktor ("Stań przy mnie", "Jerry Maguire") zdradził nam parę sekretów związanych z serialem oraz wyjawił, że uwielbia śluby i... pierogi.

Katarzyna Ulman, Interia: Obecnie w telewizji możemy oglądać mnóstwo seriali o przygodach detektywów. Czym na tle tych innych produkcji wyróżnia się "Carter"?

- Fabuła "Cartera" jest osnuta wokół perypetii aktora, który gra w serialu kryminalnym, potem postanawia pomagać policji w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych, wykorzystując "wiedzę" o pracy detektywa, jaką zdobył podczas pracy na planie. W pewien sposób wyśmiewamy klisze oraz banały tego typu produkcji, tego gatunku telewizyjnego. To podejście odróżnia nas od innych seriali.

Reklama

Jeżeli miałbyś wybrać jedną, największą zaletę swojej postaci, jaką byś wskazał?

- Z pewnością jego lojalność - Carter jest bardzo lojalny wobec swoich przyjaciół i zawsze im pomoże. Bohater serialu przeprowadza się z Hollywood do swojego rodzinnego miasteczka, aby rozwiązywać zagadki kryminalne wraz z przyjaciółmi z dzieciństwa. Ja nie mógłbym tego zrobić - za bardzo lubię pogodę w Los Angeles.  W szczególności zimą.

Co jest najbardziej intrygujące w graniu detektywa?

- Nie jestem do końca pewny. Dla mnie, jako aktora, wspaniałe jest to, że mogę przedstawić historię mojego bohatera przez pełny sezon serialu, a może nawet przez kilka serii. To bardzo fajne aktorskie doświadczenie, wymagające charyzmy. Uwielbiam być częścią opowieści, patrzeć jak rozwijana jest określona historia przez parę sezonów.

Jakie są twoje relacje na planie z Sydney Tamiią Poitier? Czy miałeś kiedyś okazję zagrać lub spotkać się z jej ojcem? [Sidney Poitier - przyp. red.]

- Niestety, nigdy nie poznałem jej ojca. Za to z Sydney znam się już od czasów studiów - uczęszczaliśmy razem na Uniwersytet Nowojorski. Sydney jest świetną aktorką i uwielbiam z nią pracować. Jest również bardzo ważna dla naszego serialu. Dzięki niej zabawne momenty są o wiele zabawniejsze, ale kiedy kręcimy scenę dramatyczną to Sydney zawsze dodaje do niej więcej głębi, dramatyzmu.

Harley i Sam tworzą interesującą parę. Czego mogą oczekiwać fani po tym wątku w pierwszym sezonie serialu?

- Mam nadzieję, że podobnie jak w większości seriali nasi bohaterowie doczekają się szczęśliwego zakończenia i będą razem. Wszyscy na to liczymy, ale postaramy się ukazać intersującą historię; dobre i złe momenty. Tak prosto nie będzie.

Gdybyś mógł zagrać jednego ze znanych detektywów, kogo byś wybrał?

- Zawsze byłem wielkim fanem “Policjantów z Miami". Bardzo lubię też serial "Castle". Znam Stanę Katic i uwielbiam jej postać w "Absentii".

Może warto więc nakręcić crossover między tymi dwiema produkcjami? To byłoby świetne. 

- Muszę porozmawiać o tym z AXN.

W trakcie swojej kariery wyreżyserowałeś kilka odcinków serialu “Sliders: Piąty wymiar" oraz "Kochanki". Wolisz reżyserować czy jednak aktorstwo to twój pierwszy wybór?

- To prawda, stanąłem kilka razy za kamerą. Nadal jednak jestem w dość dobrej formie, więc na razie skupiam się na aktorstwie. To jednak może się szybko zmienić, i wtedy kto wie... Uwielbiam pracę na planie serialu, lubię grać z innymi aktorami - to świetna zabawa.

Jak bardzo zmieniło się twoje życie od czasu, kiedy wystąpiłeś w filmie "Stań przy mnie" ("Stand by Me")?

- To niesamowite, że po trzydziestu dwóch latach od premiery “Stań przy mnie" nadal opowiadam o tym filmie. Nigdy bym się tego nie spodziewał. Ten film diametralnie zmienił moje życie. Dzięki tej roli rozpocząłem swoją przygodę z aktorstwem, a teraz udzielam wywiadów. "Stań przy mnie" wyznaczył kierunek mojej kariery zawodowej.

Nie zmieniłeś się za bardzo od lat 90.  W czym tkwi twój sekret?  

- Mam bardzo dobrego lekarza, który przepisuje mi duże dawki botoksu.

Nie wierzę ci. Nie wyglądasz jakbyś używał botoksu. Chyba ćwiczysz.

- Trochę ćwiczę, ale tak naprawdę jestem leniem. Mógłbym ćwiczyć więcej, ale uwielbiam jeść i jem dobrze. Uwielbiam pierogi. Wiecie, że mam polskie korzenie? Mój dziadek miał na nazwisko Witkowski.

W takim razie musisz odwiedzić Polskę.

- Zdecydowanie.

Ostatnio mogliśmy zobaczyć cię w dwóch odcinkach “Teorii wielkiego podrywu", gdzie wcieliłeś się w postać starszego brata Sheldona. Jak wspominasz pracę na planie i czy jest szansa, że w kolejnych odcinkach ponownie zobaczymy George’a?

- Mam nadzieję. To było bardzo fajne doświadczenie. Najlepiej wspominam odcinek, w którym odbył się ślub Sheldona (Jim Parsons) i Amy (Mayim Bialik). Byłem bardziej podekscytowany tym ślubem niż ślubem Megham Markle i księcia Harry’ego, a ja uwielbiam śluby. I catering. Ale tak poważnie, zagranie w "Teorii..." było dla mnie zaszczytem.

Jeżeli twoje życie byłoby serialem dramatycznym, to jaki byłby jego tytuł i co by w nim przedstawiono?

- O Boże.  Zatytułowałbym go chyba “Pięć minut dłużej", a fabuła byłaby osnuta wokół tego, że chcę spać  jeszcze przez pięć minut. Nie no... nie wiem do końca. Chyba jestem jeszcze za młody na takie projekty. Może jednak mógłbym zagrać młodego mężczyznę, który jedzie do Polski, aby odkryć swoje polskie korzenie. Zatytułowałbym ten serial "Droga do domu".

Serial "Carter" jest emitowany w poniedziałki o 21:00 na antenie AXN.

*Jerry O'Connell - amerykański aktor pochodzenia włoskiego, polskiego i irlandzkiego. Obecnie gra główną rolę w serialu "Carter". Na małym i dużym ekranie mogliśmy zobaczyć go w takich produkcjach jak "Stań przy mnie", "Weronika Mars", "Sliders: Piąty wymiar", "Jerry Maguire", "Misja na Marsa".

Jesteś fanem amerykańskich seriali? Zalajkuj nasz fan page "Zjednoczone Stany Seriali", czytaj najświeższe newsy zza oceanu oglądaj trailery, galerie, komentuj i czytaj opisy odcinków już dwa tygodnie przed emisją w Polsce.

swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy