"Kojak": Twardziel o złotym sercu

Nikt nie potrafił tak jak on być równocześnie bezkompromisowym policjantem i prawym człowiekiem. Uwielbiał wszystkie kobiety, markowe ciuchy i okrągłe lizaki.


Podobno pierwowzorem, a właściwie inspiracją do stworzenia postaci porucznika Kojaka był prawdziwy policjant - Thomas J. Cavanagh Jr.

Ten dzielny stróż prawa nosił przydomek "Aksamitny bicz". A to dlatego, że potrafił bez używania siły wydobyć zeznania od nawet najtwardszych przestępców. Wsławił się jako jeden ze śledczych, którym udało się rozwiązać sprawę szokującego podwójnego morderstwa Emily Hoffert i Janice Wylie. Dzięki jego pracy niewinny człowiek uniknął śmierci. A dodatkowo ten przypadek był jednym z kilku, które skłoniły Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych do ustanowienia praw Mirandy, czyli uprawnień, jakie przysługują oskarżonemu (m.in. prawo do milczenia).

Reklama

Wejście smoka

Theo Kojak grany przez Telly’ego Savalasa po raz pierwszy pojawił się na ekranach telewizorów w filmie "The Marcus-Nelson Murders" wyświetlonym w 1973 roku. Ponieważ bardzo szybko się okazało, że nietuzinkowy porucznik podbił serca widzów, twórcy filmu postanowili nakręcić cały cykl opowiadający o jego przygodach.

Serial nie tylko szybko stał się jednym z dziesięciu najchętniej oglądanych programów w USA, ale także zdobył m.in. trzy Złote Globy. W latach 1973-78 nakręcono w sumie 118 odcinków "Kojaka". Na przełomie lat 80. i 90. powstało zaś siedem pełnometrażowych filmów telewizyjnych, których bohaterem był niepokorny porucznik.

Postać kultowa


Początek lat siedemdziesiątych to prawdziwy wysyp pełnokrwistych męskich postaci. W kinie królują bohaterowie grani przez Clinta Eastwooda, Charlesa Bronsona i Steve’a McQueena.

W produkcjach telewizyjnych było nieco gorzej z prawdziwy mi macho, ale właśnie tę lukę wykorzystali autorzy cyklu opowiadającym o dokonaniach nowojorskiego policjanta. Ogolona głowa, ujmujący uśmiech, a w ustach okrągły lizak na zmianę z brązowym, cienkim papierosem - oto cały Theo Kojak.

Do dzisiaj na łysego mężczyznę w Polsce czy Brazylii, w której serial również był bardzo popularny, często mówi się kojak. Także pewien rodzaj łakoci nosi to miano. W przeciwieństwie do twardzieli znanych z dużego ekranu, porucznik nie był milczkiem.

Zamiast  pojedynczych słów, tak lubianych przez chociażby Brudnego Harry’ego, Theo mówił sporo i z sensem. Niejednokrotnie udawało mu się siłą argumentów przekonać przełożonych do swoich racji. A i przestępcy
często ulegali jego oratorskim zdolnościom i potulnie przyznawali się nawet do najgorszych zbrodni.

Szarmancki gentleman


Większość policjantów portretowanych w serialach nie należała do arbitrów elegancji. Za to Kojak w wyborze ubrań był bardzo wybredny. Jego garnitury zawsze były świetnie skrojone, koszule i krawaty doskonale dobrane, a całość stroju zwykle wieńczył dobrze dopasowany kapelusz.

Być może właśnie strój sprawiał, że mimo obiektywnego braku urody, porucznik w każdym odcinku łamał kolejne niewieście serca. A może tajemnica jego powodzenia tkwiła raczej w stosunku do kobiet? W przeciwieństwie do naładowanych testosteronem innych stróżów prawa, Theo traktował płeć piękną z prawdziwym namaszczeniem. Uwodził, czarował i komplementował, czasem nawet ponad miarę. Ale dzięki temu każda kobieta, która stanęła na jego drodze, czuła się królową piękności.

Nawet gdy miała szósty krzyżyk na karku i uprawiała najstarszy zawód świata... Niestety, porucznikowi, chyba ze względu na specyfikę pracy, no bo przecież nie z braku dobrej woli, nigdy nie udało się stworzyć dłuższego związku.

Co po nim zostało?

Okazuje się, że serial "Kojak" wpłynął dość znacznie na kulturę popularną kilku krajów. Często powtarzane przez policjanta pytanie: "Who loves ya, baby" na stałe weszło do mowy potocznej Amerykanów. Natomiast brazylijscy przestępcy, gdy mówili o konieczności uważnego zatarcia śladów, kwitowali swój wywód stwierdzeniem: "Nie dam szans Kojakowi".

Także amerykańscy policjanci w swoim zawodowym slangu chętnie przywoływali postać nowojorskiego gliniarza. I tak, gdy ktoś podobnie jak łysy detektyw nosił niewielki pistolet w kieszeni płaszcza, mówili, że to "kojak style". A gdy widzieli policyjnego "koguta" podobnego do tego, jaki instalował na dachu swojego samochodu Theo, stwierdzali, że to "kojak light".

Świat Seriali
Dowiedz się więcej na temat: Kojak | Telly Savalas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy